„W
pewnej chwili zostałam wezwana na sąd Boży. Stanęłam przed Panem
sam na sam. Jezus był takim, jakim jest w męce. Po chwili znikły
te rany, a pozostało tylko pięć: w rękach, nogach i boku.
Natychmiast ujrzałam cały stan duszy swojej, tak jak Bóg na
nią patrzy. Jasno ujrzałam wszystko, co się Bogu nie podoba. Nie
wiedziałam, że nawet z takich cieni drobnych trzeba zdawać
rachunek przed Panem. Co to za moment! Kto go opisze? – Stanąć na
przeciw trzykroć Świętemu. – Zapytał mnie Jezus: Kto [ty]
jesteś? – Odpowiedziałam: Ja jestem sługą Twoją, Panie.
– Jesteś winna jednego dnie ognia czyśćcowego.
Natychmiast chciałam się rzucić w płomienie ognie czyśćcowego,
ale Jezus powstrzymał mnie i rzekł: Co chcesz, czy teraz
cierpieć jeden dzień, czy przez krótki czas na ziemi? –
Odpowiedziałam: Jezu,
chcę cierpieć w czyśćcu i chcę cierpieć na ziemi, chociażby do
końca świata największe męki. – Jezus rzekł: Wystarczy
jedno. Zejdziesz na ziemię i cierpieć będziesz wiele, ale
niedługo, i spełnisz wolę moją i życzenia moje, a dopomoże ci
je spełnić jeden wierny sługa mój” (Dz.
36).
„W
ostatnie dni karnawału, kiedy odprawiałam godzinę świętą,
ujrzałam Pana Jezusa, jak cierpiał biczowanie. O, niepojęta to
katusza! Jak strasznie Jezus cierpiał przy biczowaniu. O biedni
grzesznicy, jak wy się spotkacie w dzień sądu z tym Jezusem,
którego teraz tak katujecie? Krew Jego płynęła na ziemię,
a w niektórych miejscach ciało zaczęło odpadać. I
widziałam na plecach parę kości Jego obnażonych z ciała... Jezus
cichy wydał jęk i westchnienie” (Dz. 188).
„I
mówi mi Pan, jak każde słowo będzie ważone w dzień sądu”
(Dz. 274).
„W
początkach rekolekcji ujrzałam Pana Jezusa przybitego do krzyża na
suficie w kaplicy, który z wielką miłością patrzył na
siostry, ale nie na wszystkie. Trzy siostry są, na które
Jezus patrzył okiem surowym. Nie wiem, nie wiem dla jakich przyczyn,
wiem tylko to, co to za straszna rzecz spotkać się z takim
spojrzeniem, które jest spojrzeniem surowego Sędziego. Nie
tyczyło się to spojrzenie mnie, a jednak struchlałam z
przerażenia; pisząc to, drżę cała. Nie ośmieliłam się
przemówić do Jezusa ani jednego słowa, siły mnie opadły
fizyczne i myślałam, że nie przetrwam czasu nauki” (Dz. 383).
„W
czasie renowacji ujrzałam Pana Jezusa po stronie epistoły, w szacie
białej, przepasanego złotym pasem, a w ręku trzymał straszny
miecz. Trwało to do chwili, kiedy siostry zaczęły odnawiać śluby.
Wtem ujrzałam jasność niepojętą, przed oną jasnością ujrzałam
szalę z białego obłoku w kształcie wagi. Wtem zbliżył się
Jezus i położył miecz na jednej szali, a ta całym ciężarem
opadła na ziemię, o mało nie dotknęła jej zupełnie. Wtem
siostry skończyły odnowienie ślubów. Wtem ujrzałam
aniołów, którzy wzięli od każdej siostry coś w
złote naczynie, jakoby było to naczynie w kształcie kadzielnicy.
Kiedy zebrali to od wszystkich sióstr i postawili naczynie na
drugiej szali, która natychmiast przeważyła pierwszą, na
której położony był miecz. W tej chwili wyszedł płomień
z onej kadzielnicy, aż do jasności. Wtem usłyszałam głos z onej
jasności: Schowajcie miecz na miejsce swoje, ofiara
większą jest. W tej chwili
Jezus udzielił nam błogosławieństwa i znikło wszystko, com
widziała. Siostry już zaczęły przyjmować Komunię św. Kiedy
przyjęłam Komunię św., zalała duszę moją radość tak wielka,
której i opisać nie umiem” (Dz. 394).
„O
godzino straszna, w której widzieć trzeba wszystkie czyny
swoje w całej nagości i [nędzy]; nie ginie z nich ani jeden,
wiernie towarzyszyć nam będą na sąd Boży. Nie mam wyrazów
ani porównań na wypowiedzenie rzeczy tak strasznych, a
chociaż zdaje mi się, że dusza ta nie jest potępiona, to jednak
męki jej nie różnią się niczym od mąk piekielnych, tylko
jest ta różnica,[że] się kiedyś skończą” (Dz. 426).
„Wtem
ujrzałam Matkę Bożą, która mi powiedziała: O, jak bardzo
jest miła Bogu dusza, która idzie wiernie za tchnieniem Jego
łaski; ja dałam Zbawiciela światu, a ty masz mówić światu
o Jego wielkim miłosierdziu i przygotować świat na powtórne
przyjście Jego, który przyjdzie nie jako miłosierny
Zbawiciel, ale jako Sędzia sprawiedliwy. O, on dzień jest straszny.
Postanowiony jest dzień sprawiedliwości, dzień gniewu Bożego,
drżą przed nim aniołowie. Mów duszom o tym wielkim
miłosierdziu, póki czas zmiłowania; jeżeli ty teraz
milczysz, będziesz odpowiadać w on dzień straszny za wielką
liczbę dusz. Nie lękaj się niczego, bądź wierna do końca, ja
współczuję z tobą” (Dz. 635).
„W
pewnych momentach poznałam, jak dusze zakonne bronią chwały
własnej, pozorując chwałę Bożą, a tu tymczasem nie rozchodzi
się o chwałę Bożą, ale o chwałę własną. O Jezu, jak mnie to
zabolało. Co za tajemnicę wykryje dzień sądów Twoich. Jak
można kraść dary Boże?” (Dz. 1149).
„Dziś
po nieszporach poszła procesja na cmentarz; ja nie mogłam iść na
cmentarz, bo miałam dyżur przy furcie, ale wcale mi to nie
przeszkadzało modlić się za duszyczki. Kiedy procesja powróciła
z cmentarza do kaplicy, dusza moja odczuła obecność wielu dusz.
Zrozumiałam wielką sprawiedliwość Bożą, jako każdy musi się
wypłacić aż do ostatniego szelążka” (Dz. 1375).
„Dziś
noc całą spędziłam z Jezusem w ciemnicy. Jest noc adoracji.
Siostry modlą się w kaplicy. Ja łączę się z nimi duchem, bo
brak zdrowia nie pozwala mi pójść do kaplicy, lecz noc całą
nie mogłam zasnąć, więc spędziłam ją z Jezusem w ciemnicy.
Jezus dał mi poznać cierpienia, których tam doznawał. Świat
dowie się o nich w dzień sądu” (Dz. 1515).
„Najmiłosierniejsza
Serce Jezusa osłoń nas przed słusznym gniewem Bożym” (Dz.
1526).
„Widziałam
gniew Boży ciążący nad Polską. I teraz widzę, że jeśliby Bóg
dotknął kraj nasz największymi karami, to byłoby to jeszcze Jego
wielkie miłosierdzie, boby nas mógł ukarać wiecznym
zniszczeniem, za tak wielkie występki. Struchlałam cała, jak mi
Pan choć trochę uchylił zasłony. Teraz widzę wyraźnie, że
dusze wybrane podtrzymują świat, aby się dopełniła miara” (Dz.
1533).
„O
Boże wielkiego miłosierdzia. Dobroci nieskończona, oto dziś cała
ludzkość woła z otchłani nędzy swojej do miłosierdzia Twego,
do litości Twojej, o Boże; a woła potężnym swym głosem nędzy.
Boże łaskawy, nie odrzucaj modlitwy wygnańców tej ziemi. O
Panie, Dobroci niepojęta, który znasz na wskroś nędzę
naszą i wiesz, że o własnych siłach wznieść się do Ciebie nie
jesteśmy w stanie – przeto Cię błagamy, uprzedzaj nas łaską
swoją i pomnażaj w nas nieustannie miłosierdzie swoje, abyśmy
wiernie pełnili wolę Twoją świętą w życiu całym i w śmierci
godzinie. Niech nas osłania wszechmoc miłosierdzia Twego przed
pociskami nieprzyjaciół naszego zbawienia, abyśmy z
ufnością, jak dzieci Twoje, czekali na przyjście Twoje ostateczne,
który to dzień Tobie jest tylko wiadomy. I spodziewamy się,
że otrzymamy wszystko, co nam jest obiecane przez Jezusa, pomimo
całej nędzy naszej, bo Jezus jest ufnością naszą, przez Jego
miłosierne Serce przechodzimy jak przez otwartą bramę do nieba”
(Dz. 1570).
„Pod
koniec drogi krzyżowej, którą odprawiałam, zaczął się
skarżyć Pan Jezus na dusze zakonne i kapłańskie, na brak miłości
u dusz wybranych. – Dopuszczę , aby były zniszczone
klasztory i kościoły. – Odpowiedziałam:
Jezu, przecież tyle dusz Cię wychwala w klasztorach. –
Odpowiedział Pan: Ta chwała rani serce moje, bo miłość
jest wygnana z klasztorów. Dusze bez miłości i poświęcenia,
dusze pełne egoizmu i samolubstwa, dusze pyszne i zarozumiałe,
dusze pełne przewrotności i obłudy, dusze letnie, które
mają zaledwie tyle ciepła, aby się same przy życiu utrzymać.
Serce moje znieść tego nie może. Wszystkie łaski moje, które
codziennie na nich zlewam, spływają jak po skale. Znieść ich nie
mogę, bo są ani dobrzy, ani źli. Na to powołałem klasztory, aby
przez nie uświęcać świat; z nich ma wybuchać silny płomień
miłości i ofiary. A jeżeli się nie nawrócą i nie zapalą
pierwotną miłością, podam ich w zagładę tego świata...
Jakżeż
zasiędą na przyobiecanej stolicy sądzenia świata, gdy winy ich
cięższe są niżeli świata (...)”
(Dz. 1702).
„Kiedy
chciałam się wstawiać za nimi, nic nie mogłam znaleźć na ich
usprawiedliwienie, a nie mogąc nic ani pomyśleć w danej chwili ku
ich obronie, ból mi ścisnął serce moje i płakałam gorzko.
Wtem spojrzał się łaskawie Pan i pocieszył mnie tymi słowy: Nie
płacz, jest jeszcze wielka liczba dusz, które mnie kochają
bardzo, ale serce moje pragnie być od wszystkich kochane, a że
miłość moja jest wielka, dlatego im grożę i karzę”(Dz.
1703).
„Usłyszałam
te słowa: Gdybyś nie krępowała rąk moich, wiele kar
spuścił bym na ziemię; córko moja , spojrzenie twoje
rozbraja mój gniew; choć usta twoje milczą, wołasz do mnie
tak potężnie, że jest poruszone niebo całe. Nie mogę uciec przed
prośbą twoją, gdyż mnie nie ścigasz dalekiego, ale we własnym
sercu swoim” (Dz.
1722).
„Gdy
się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa: Polskę
szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli
mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie
iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje”
(Dz. 1732).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz