„Każdego
poranku w czasie rozmyślania gotuję się do walki na cały dzień,
a Komunia św. jest mi zapewnieniem, że zwyciężę, i tak bywa.
Lękam się dnia, w którym nie mam Komunii św. Ten Chleb
mocnych daje mi wszelką siłę do prowadzenia tego dzieła i mam
odwagę do pełnienia wszystkiego, czego żąda Pan. Odwaga i moc,
która jest we mnie, nie jest moja, ale Tego, który
mieszka we mnie – jest Eucharystia” (Dz. 91).
„Hostio
żywa, Siło jedyna moja, Zdroju miłości i miłosierdzia, ogarnij
świat cały, zasilaj dusze mdlejące. O błogosławiona chwilo i
momencie, w którym Jezus swoje najmiłosierniejsze Serce
zostawił” (Dz. 223).
„Jezu
– Hostio żywa, Tyś Matką moją, Tyś mi wszystkim. Z prostotą i
miłością, z wiarą i ufnością przychodzić będę do Ciebie,
Jezu. Dzielić się będę z Tobą wszystkim, jak dziecię z
kochającą matką – radościami i cierpieniem, jednym słowem –
wszystkim” (Dz. 230).
„Czuję
nieraz po Komunii św. obecność Bożą w szczególny sposób,
odczuwalny. Czuję, że jest Bóg w sercu moim. I to, że czuję
tego Boga w duszy, nie przeszkadza mi nic do spełniania obowiązków;
nawet wtenczas, kiedy załatwiam najważniejsze sprawy, wymagające
uwagi, nie tracę obecności Boga w duszy i jestem z Nim ściśle
złączona. Z Nim idę do pracy, z Nim idę na rekreację, z Nim
cierpię, z Nim się cieszę, żyję w nim a On we mnie. Nigdy nie
jestem sama, bo On mi jest stałym towarzyszem, On mi jest przytomnym
w każdym momencie. Zażyłość nasza jest ścisła przez połączenie
krwi i życia” (Dz. 318).
„W
czasie czterdziestogodzinnego nabożeństwa widziałam oblicze Pana
Jezusa w Hostii św., która była wystawiona w monstrancji;
Jezus patrzył się łaskawie na wszystkich” (Dz. 433).
„Wtem
ujrzałam Matkę Najświętszą z Dzieciątkiem Jezus i Dziadunia
św., który stał za Matką Bożą. Matka Najświętsza rzekła
do mnie: Oto masz najdroższy Skarb. – I podała mi Dziecię Jezus.
Kiedy przyjęłam Dziecię Jezus na ręce, znikła mi Matka Boża i
św. Józef, zostałam sama z Dzieciątkiem Jezus. Powiedziałam
Mu: Ja wiem, żeś Ty Pan i Stwórca mój, chociaż
jesteś taki maleńki. Jezus wyciągnął swoje rączęta i z
uśmiechem patrzył na mnie – duch mój był napełniony
radością nieporównaną. I nagle znikł mi Jezus, a czas mszy
św. był, aby przystąpić do Komunii św. Zaraz wyszłam razem z
siostrami do Komunii św. z duszą przenikniętą. Po Komunii św.
usłyszałam w duszy te słowa: Ja jestem w sercu twoim ten
sam, któregoś miała na ręku (...)”
(Dz. 608-609).
„W
czwartek, kiedy szłam do celi, ujrzałam nad sobą Hostię św. w
wielkich jasnościach. Wtem usłyszałam głos, który mi się
wydawał, że wychodzi z nad Hostii: W niej twoja siła, ona cię
bronić będzie. – Po tych
słowach znikło widzenie, ale dziwna moc wstąpiła w duszę moją i
jakieś dziwne światło: na czym polega nasza miłość ku Bogu, a
to jest na pełnieniu woli Bożej” (Dz. 616).
„Dziś
zrozumiałam wiele tajemnic Bożych. Poznałam, że Komunia św. trwa
we mnie do następnej Komunii św. Żywa i odczuwalna obecność Boża
trwa w duszy, ta świadomość pogrąża mnie w głębokim skupieniu,
bez żadnego z mej strony wysiłku... Serce moje jest żywym
tabernakulum, w którym się przechowuje żywa Hostia. Nigdy
nie szukam Boga gdzieś daleko, ale we własnym wnętrzu; w
głębokości własnego jestestwa obcuję z Bogiem swoim”
(Dz.1302).
„Bądź
pozdrowiona, Miłości wiekuista, słodki Jezu mój, który
raczyłeś zamieszkać w sercu moim. Pozdrawiam Cię, o chwalebne
Bóstwo, które raczyło uniżyć się dla mnie i z
miłości ku mnie tak wyniszczać się, aż do nikłej postaci
chleba” (Dz. 1575).
„Kiedy
przychodzi ksiądz kapelan z Panem Jezusem, są chwile, że ogarnia
mnie tak żywa obecność Boża i daje mi Pan poznać świętość
swoją, a wtenczas widzę najdrobniejszy pyłek swej duszy i
pragnęłabym przed każdą Komunią św. oczyścić swą duszę”
(Dz. 1611).
„Jezu
Hostio, gdybyś mnie Ty sam nie wspierał, nie umiałabym wytrwać na
krzyżu, nie umiałabym wytrzymać tyle cierpień, ale moc łaski
Twojej utrzymuje mnie na wyższym poziomie i czyni zasługującymi
moje cierpienia. Dajesz mi moc, aby iść zawsze naprzód i
gwałtem zdobywać niebo, i mieć w sercu miłość do tych, od
których doznaje się przeciwności i wzgardy. Można wszystko
z łaską Twoją” (Dz. 1620).
„Komunię
św. przyjmowałam na górze, bo nie było mowy, aby zejść na
dół do kaplicy, bo byłam bardzo osłabiona silnymi potami, a
kiedy trochę przeszły poty, to znowu dreszcze i gorączka. Czułam
się zupełnie słaba. Dziś przyniósł nam Komunię św.
jeden z jezuitów. Kiedy podał Pana trzem siostrom, a później
mnie, więc myślał, że ja ostatnia, więc podał mi dwie Hostie, a
jedna z nowicjuszek leżała w drugiej celi i dla niej brakło.
Kapłan ten poszedł drugi raz i przyniósł jej Pana; jednak
Jezus mi powiedział, że: Z niechęcią wchodzę do tego
serca; dlategoś przyjęła te dwie Hostie, że się ociągam z
przyjściem do tej duszy, która się opiera łasce mojej. Nie
jest mi miła gościna u takiej duszy.
W tej chwili dusza moja została pociągnięta w Jego bliskość i
otrzymałam głębokie wewnętrzne światło zrozumienia w duchu
całego miłosierdzia. Był to lot błyskawicy, a wznioślejszy
niżeliby godzinami całymi oglądała oczyma ciała” (Dz. 1658).
„Wielkanoc.
W czasie mszy św. dziękowałam Panu Jezusowi, że raczył nas
odkupić, i za ten największy dar, to jest, że raczył nam dać swą
miłość w Komunii św., to jest samego siebie. W tym samym momencie
zostałam pociągnięta w łono Trójcy Przenajświętszej i
pogrążona zostałam w miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego. Te
momenty trudno opisać” (Dz. 1670).
„Wieczorem
przyszła siostra, pod którą opieką byłam. – Jutro
siostra Pana Jezusa mieć nie będzie, bo jest bardzo zmęczona, a
później zobaczymy, jak to będzie. Zabolało mnie to
niezmiernie, ale odpowiedziałam z wielkim spokojem: Dobrze. Zdając
się całkowicie na Pana, starałam się zasnąć. Rano odprawiłam
medytację i przygotowałam się do Komunii św., choć nie miałam
mieć Pana Jezusa. Kiedy pragnienie moje i miłość doszła do
najwyższego stopnia, ujrzałam przy łóżku Serafina, który
mi podał Komunię św., wymawiając słowa: Oto Pan aniołów.
– Kiedy przyjęłam Pana, duch mój zatoną w miłości Bożej
i w zdumieniu. Powtórzyło się to przez 13 dni, jednak nie
miałam tej pewności, czy jutro mi przyniesie, ale zdając się na
Boga ufam [ufałam] Bożej dobroci; ale nie śmiałam nawet
pomyśleć,czy jutro będę mieć Komunię św. w ten sposób.
Serafina
otaczała wielka jasność, odbijało się przebóstwienie,
miłość Boża. Był w złotej szacie, a na to naciągnięta
przezroczysta komża i przezroczysta stuła. Kielich był
kryształowy, zarzucony przezroczystym welonem. Kiedy mi podał Pana,
natychmiast znikł” (Dz. 1676).
„Kiedy
raz miałam pewną wątpliwość, która mi się obudziła na
niedługo przed Komunią św., wtem stanął znów Serafin z
Panem Jezusem, ale nie mając odpowiedzi, rzekłam do Serafina: Czy
byś mnie nie wyspowiadał? – A on mi odpowiedział: Żaden duch na
niebie nie ma tej władzy. W tej samej chwili Hostia św. spoczęła
na moich wargach” (Dz. 1677).
„Napisz
to dla dusz zakonnych, że moją rozkoszą jest przychodzić do ich
serc w Komunii św., ale jeżeli w tym sercu jest ktoś inny, ja
znieść tego nie mogę i czym prędzej z niego wychodzę, zabierając
z sobą wszystkie dary i łaski, które przygotowałem dla
niej, a dusza nawet nie spostrzega wyjścia mojego. Po czasie zwróci
jej uwagę wewnętrzna pustaka i niezadowolenie. O, gdyby wtenczas
zwróciła się do mnie, dopomógłbym jej do
oczyszczenia serca, dokonałbym wszystkiego w jej duszy, ale bez jej
wiedzy i zgody nie mogę w sercu gospodarzyć”
(Dz. 1683).
„Uwielbiam
Cię, Stwórco i Panie utajony w Najświętszym Sakramencie.
Uwielbiam Cię za wszystkie dzieła rąk Twoich, w których mi
się ukazuje tyle mądrości, dobroci i miłosierdzia; o Panie,
rozsiałeś tyle piękna po ziemi, a ono mi mówi o piękności
Twojej, choć jest tylko słabym odbiciem Ciebie, niepojęta
Piękności. A choć żeś się ukrył i zataił, i zataił piękność
swą, oko moje oświecone wiarą dosięga Ciebie i dusza moja poznaje
Stwórcę swego, najwyższe swe dobro, i serce moje całe tonie
w modlitwie uwielbienia. Stwórco mój i Panie, Twoja
dobroć ośmieliła mnie mówić z Tobą – miłosierdzie
Twoje sprawia to, że zanika pomiędzy nami przepaść, która
dzieli Stwórcę od stworzenia. Rozmawiać z Tobą, o Panie, to
rozkosz dla mojego serca; w Tobie znajduję wszystko, czego serce
moje zapragnąć może. To światło Twoje oświeca mój umysł
i czyni go zdolnym do coraz głębszego poznawania Ciebie. Tu na
serce moje spływają łask strumienie, tu dusza moja czerpie życie
wieczne. O Stwórco mój i Panie, Ty jeden ponad te dary
dajesz mi sam siebie i jednoczysz się ściśle ze swym nędznym
stworzeniem. Tu się rozumieją serca nasze bez doboru słów;
tu nikt mowy naszej przerwać nie jest w stanie. O czym mówię
z Tobą, o Jezu, jest to nasza tajemnica, o której stworzenia
wiedzieć nie będą i aniołowie nie śmią się zapytać. Są to
tajemne przebaczenia, o których wie tylko Jezus i ja – jest
to tajemnica miłosierdzia Jego, które ogarnia każdą
oddzielnie duszę. Za tę niepojętą dobroć Twoją uwielbiam Cię,
o Stwórco i Panie, całym sercem i duszą moją. A choć to
uwielbienie moje jest tak nędzne i małe, jednak jestem spokojna, bo
wiem, że Ty wiesz, że ono jest szczere, choć tak nieudolne...”
(Dz. 1692).
„Teraz
rozważ o mojej miłości w Najświętszym Sakramencie. Tu jestem
cały dla Ciebie, z duszą, ciałem i Bóstwem, jako
oblubieniec twój. Ty wiesz czego, żąda miłość – jednej
tylko rzeczy, to jest wzajemności...
Zastosowanie:
O Jezu mój, Ty wiesz, że pragnę Cię kochać taką miłością,
jak jeszcze Cię dotąd żadna dusza nie kochała. Pragnęłabym, aby
świat cały zmienił się w miłość ku Tobie, Oblubieńcze mój;
Ty mnie karmisz mlekiem i miodem Serca swego; od najwcześniejszych
lat wychowywałeś mnie sam dla siebie, abym umiała Cię teraz
kochać. Ty wiesz, że Cię miłuję, bo sam tylko znasz głębokość
ofiary, którą Ci codziennie składam” (Dz. 1770-1771).
„Najuroczystsza
chwila w życiu moim to chwila, w której przyjmuję Komunię
świętą. Do każdej Komunii świętej tęsknię i za każdą
Komunię świętą dziękuję Trójcy Przenajświętszej.
Aniołowie,
gdyby zazdrościć mogli, to by nam dwóch rzeczy zazdrościli:
pierwszej – to jest przyjmowania Komunii św., a drugiej – to
jest cierpienia” (Dz. 1804).
„Dziś
przygotowuję się na przyjście Twoje, jako oblubienica na przyjście
Oblubieńca swego. Wielki to Pan ten Oblubieniec mój. Niebiosa
ogarnąć Go nie mogą. Serafini, którzy stoją najbliżej
Niego, zasłaniają oblicze swoje i powtarzają nieustannie: Święty,
Święty, Święty.
Ten
wielki Pan, to Oblubieniec mój. Jemu śpiewają Chóry,
przed Nim padają Trony, przed jasnością Jego słońce gaśnie. A
jednak ten wielki Pan, to Oblubieniec mój. Serce moje, wyjdź
z tej głębokiej zadumy, jak Go wielbią inni, bo na to nie masz
czasu, gdyż nadchodzi i już jest u twych drzwi.
Wychodzę
na Jego spotkanie i zapraszam Go do mieszkania swego serca, uniżając
się głęboko przed Jego majestatem. Lecz Pan podnosi z prochu mnie
i jako oblubienicę zaprasza, abym usiadła obok Niego, abym Mu
powiedziała wszystko, co mam w sercu. A ja, ośmielona Jego
dobrocią, pochylam swą skroń na pierś Jego i mówię Mu o
wszystkim. Na pierwszym miejscu mówię o tym, o czym bym nigdy
żadnemu stworzeniu nie powiedziała. A później mówię
o potrzebach Kościoła, o duszach biednych grzeszników –
jak bardzo potrzebują Twego miłosierdzia, lecz chwila szybko
upływa. Jezu, muszę wyjść na zewnątrz do obowiązków,
które czekają na mnie. Jezus mi mówi, że jest jeszcze
chwila, aby się pożegnać. Wzajemne, głębokie spojrzenie i na
chwilę pozornie się rozłączamy, ale nigdy rzeczywiście. Serca
nasze są ustawicznie zjednoczone; choć na zewnątrz jestem
rozerwana różnymi obowiązkami, lecz obecność Jezusa
pogrąża mnie ustawicznie w skupieniu” (Dz. 1805-1806).
„Dziś
przygotowanie się moje na przyjście Jezusa jest krótkie,
lecz napięte gwałtowną miłością. Przenika mnie obecność Boża
i zapala moją miłość ku Niemu. Słów nie ma żadnych, jest
tylko wewnętrzne zrozumienie. Tonę cała w Bogu przez miłość.
Zbliża się Pan do mieszkania serca mojego. Po przyjęciu Komunii
mam na tyle przytomności, aby przyjść do własnego klęcznika. W
tej samej chwili dusza moja całkowicie pogrąża się w Bogu i nie
wiem, co się wokoło dzieje. Bóg daje mi wewnętrzne poznanie
swojej Boskiej Istoty. Chwile te są krótkie, lecz
przenikliwe. Dusza wychodzi z kaplicy głęboko skupiona i niełatwo
ją rozproszyć. Wtenczas dotykam się ziemi jakoby jedną stopą.
Żadna ofiara wśród dnia nie jest ani trudna, ani ciężka.
Każda okoliczność wywołuje nowy akt miłości” (Dz. 1807).
„Dziś
zapraszam Jezusa do serca, jak miłość. Ty jesteś samą miłością.
Całe niebo od Ciebie się zapala i napełnia się miłością. A
więc pożąda Cię dusza moja, jak żąda kwiat słońca. Jezu,
przyjdź śpiesznie do mojego serca, bo widzisz – jak kwiat rwie
się ku słońcu, tak serce moje ku Tobie. Rozchylam kielich swego
serca na przyjęcie Twojej miłości.
Gdy
Jezus przyszedł do mego serca, wszystko zadrżało życiem i ciepłem
w mej duszy. Jezu, zabierz moją miłość z serca, a wlej w nie
swoją miłość. Miłość gorącą i promienistą, która
umie nieść ofiarę, która umie całkowicie zapomnieć o
sobie” (Dz. 1808-1809).
„Dziś
przygotowuję się na przyjście Króla. Cóż ja jestem,
a cóż Ty, o Panie, Królu chwały – chwały
nieśmiertelnej. O serce moje, czy ty zdajesz sobie z tego sprawę,
kto dziś przychodzi do ciebie? – Tak, wiem o tym, ale dziwnie
pojąć tego nie mogę. O, ale gdyby to tylko król, ale to
Król królów, Pan panujących. Przed Nim drży
wszelka potęga i władza. On dziś przychodzi do mojego serca.
Jednak słyszę, że się zbliża, wychodzę na Jego spotkanie i
zapraszam. Kiedy wszedł do mieszkania serca mego, dusza moja
przejęła się tak wielkim uszanowaniem, że z przerażenia
zemdlałam, upadając do Jego stóp. Jezus podaje jej swą dłoń
i pozwala łaskawie zasiąść obok siebie. Uspokaja ją: Widzisz,
opuściłem tron nieba, aby się z tobą połączyć. To, co widzisz,
jest rąbek dopiero, a już dusza twoja omdlewa z miłości, lecz jak
się serce twoje zdumieje, gdy mnie ujrzysz w całej chwale! Lecz
chcę Ci powiedzieć, że to życie wiekuiste musi się już tu na
ziemi zapoczątkować przez Komunię św. Każda Komunia św. czyni
cię zdolniejszą do obcowania przez całą wieczność z Bogiem”
(Dz 1810).
„Dziś
moje przygotowanie jest krótkie. Wiara silna i żywa nieomal
rozdziera zasłonę miłości. Obecność Boża przenika me serce,
jak promień słońca kryształ. W chwili gdy przyjmę Boga, cała
istota moja jest w Nim pogrążona. Zdumienie i podziw mnie ogarnia,
widząc wielki majestat Boży, który się zniża do mnie,
która jestem nędzą samą. Wyrywa się z mej duszy
wdzięczność ku Niemu za wszystkie łaski, których mi
udziela, a szczególnie za łaskę powołania do wyłącznej
służby swej świętej” (Dz. 1814).
„Dziś
pragnę się w Komunii świętej zjednoczyć jak najściślej z
Jezusem przez miłość. Tak gorąco pragnę Boga, że zdaje mi się,
że się nie doczekam chwili, w której kapłan poda mi Komunię
świętą. Dusza moja wpada jakby w omdlenie za Bogiem” (Dz. 1815).
„Dziś
czuję w swej duszy otchłań nędzy. Pragnę się zbliżyć do
Komunii św. jako do źródła miłosierdzia i zanurzyć się
cała w tym oceanie miłości.
Gdy
przyjęłam Jezusa, rzuciłam się cała w Niego jako w przepaść
niezgłębionego miłosierdzia, a im więcej czułam, że jestem
nędzą samą, tym więcej spotęgowała się ufność moja ku Niemu.
W tym uniżeniu dzień cały” (Dz. 1817).
„Kiedy
przyjęłam Komunię św. miałam głębsze poznanie Ojca i Jego
ojcostwa w stosunku do dusz. Dziś żyję uwielbieniem Trójcy
św. Dziękuję Bogu, że nas raczył przybrać przez łaskę za
dzieci swoje” (Dz. 1819).
„Kiedy
przyjęłam Jezusa w Komunii św., serce moje całą mocą zawołało:
Jezu, przeistocz mnie w drugą hostię. Chcę być żywą hostią dla
Ciebie. Tyś wielki Pan, wszechmocny, Ty mi możesz tę łaskę
uczynić. – I odpowiedział mi Pan, że: Jesteś żywą
hostią, miłą Ojcu niebieskiemu, ale rozmyślaj – czym jest
hostia – ofiara, a więc...?
O
mój Jezu, rozumiem znaczenie hostii, rozumiem znaczenie
ofiary. Pragnę być przed majestatem Twoim żywą hostią, to jest
żywą ofiarą, która codziennie płonie na Twoją cześć.
Kiedy
me siły poczną słabnąć, oto Komunia św. podtrzyma mnie i doda
mi mocy. Naprawdę lękam się dnia, w którym bym nie przyjęła
Komunii świętej. Przedziwną moc ma dusza czerpie z Komunii św. O
Hostio żywa, światło mej duszy” (Dz. 1826).
Dziś
otacza mnie majestat Boży. Nie umiem sobie nijak dopomóc, aby
się lepiej przygotować. Ogólnie ogarnięta jestem przez
Boga. Dusza moja rozpala się Jego miłością. Wiem tylko to, że
kocham i jestem kochana. To mi wystarcza. Staram się, aby wśród
dnia być wierną Duchowi Świętemu i czynić zadość Jego
wymaganiom. Staram się o ciszę wewnętrzną, abym mogła słyszeć
Jego głos...” (Dz. 1828).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz