„W
piątek po Komunii św. zostałam przeniesiona w duchu przed tron
Boży. Przed tronem Bożym widziałam Moce niebieskie, które bez
przestanku wielbią Boga. Poza stolicą widziałam jasność
nieprzystępną dla stworzeń; wchodzi tam tylko Słowo Wcielone,
jako pośrednik. Kiedy Jezus wszedł do onej jasności, usłyszałam
te słowa: Napisz
zaraz, co słyszysz: Jestem Panem w istności swojej i nie znam
nakazów ani potrzeb. Jeżeli powołuję stworzenia do bytu – jest
to przepaść miłosierdzia mego. I
w tej chwili ujrzałam się w naszej kaplicy, jako przedtem, w swoim
klęczniku. Msza św. się skończyła. Słowa te już miałam
napisane” (Dz. 85).
„Wtem
– kiedy się zgodziłam na tę ofiarę – obecność Boga
przeniknęła mnie na wskroś. Dusza moja została pogrążona w Bogu
i zalana tak wielkim szczęściem, że ani w części tego napisać
nie mogę. Czułam, że majestat Jego otacza mnie. Dziwnie zostałam
zlana z Bogiem” (Dz. 137).
„Godzina
święta. W czasie tej godziny starałam się rozmyślać mękę
Pańską. Jednak duszę moją zalała radość i nagle ujrzałam małe
Dziecię Jezus. Jednak majestat Jego tak mnie przeniknął, i
powiedziałam: Jezu, Ty jesteś taki malutki, a ja wiem, że Ty
jesteś mój Stwórca i pan”(Dz. 184).
„Kiedy
byłam w pewnej świątyni z jedną siostrą na mszy św., odczułam
wielkość i majestat Boży, czułam, że świątynia ta jest
przesiąknięta Bogiem. Majestat Jego ogarniał mnie; chociaż
przerażał, to jednak napełniał mnie spokojem i radością;
poznałam, że jego woli nic się sprzeciwić nie może. O, gdyby
dusze wszystkie [wiedziały], kto mieszka w świątyniach naszych, to
nie byłoby tylu zniewag i nieuszanowania w tylu miejscach świętych”
(Dz. 409).
„Wtem
był czas przyjęcia Komunii św., znikł Jezus, a widziałam wielką
jasność. Wtem usłyszałam te słowa: Udzielamy
ci swego błogosławieństwa – i
w tej chwili z onej jasności wyszedł promień jasności i przeszył
mi serce, dziwny ogień zapalił się w duszy mojej – myślałam,
że skonam z radości i szczęścia; czułam oderwanie ducha od
ciała, czułam zupełne pogrążenie w Bogu, czułam, że jestem
porwana przez Wszechmocnego, jak jeden pyłek w przestworza nieznane.
Drżąc
w objęciach Stwórcy ze szczęścia, czułam, że sam podtrzymywał
mnie, bym mogła znieść wielkość szczęścia i patrzeć na
majestat Jego. Wiem teraz, że gdyby mnie wpierw sam nie wzmocnił
łaską, to by nie zniosła dusza moja tego szczęścia, i w jednym
momencie nastąpiła by śmierć ”(Dz. 439).
„Kiedy
przechodziłyśmy koło małej kapliczki, aby się przywitać z
przełożonymi, w jednej chwili ogarnęła mnie obecność Boża i
napełnił mnie Pan swoim ogniem miłości. W takich chwilach zawsze
poznaję lepiej wielkość Jego majestatu” (Dz. 489).
„Kiedy
weszłam do kaplicy, znowuż ogarnął mnie majestat Boży, czułam
się cała pogrążona w Bogu, cała w Nim zanurzona i przeniknięta,
widząc, jak bardzo Ojciec niebieski miłuje nas. O, jak wielkie
szczęście napełnia duszę moją z poznania Boga, życia Bożego.
Pragnę się tym szczęściem podzielić ze wszystkimi ludźmi, nie
mogę zamknąć tego szczęścia we własnym tylko sercu, bo
płomienie jego palą mnie i rozsadzają mi piersi i wnętrzności
moje” (Dz. 491).
„W
pewnym dniu po Komunii św. nagle ujrzałam Dzieciątko Jezus, które
stało przy moim klęczniku, trzymając się obiema rączętami
klęcznika. Chociaż to małe Dziecię, jednak przeniknęła duszę
moją bojaźń i lęk, widzę w Nim swego Sędziego, Pana i Stwórcę,
przed którego świętością drżą aniołowie, a z drugiej strony
duszę moją zalewa miłość niepojęta, gdzie mi się wydaje, że
konam pod jej wpływem. Widzę teraz, że Jezus wpierw umacnia moją
duszę i czyni ją zdolną do obcowania z sobą, bo inaczej nie
zniosłabym tego, co w danej chwili przeżywam” (Dz. 566).
„O,
jak wielka powinna być gorliwość każdej duszy w tym klasztorze
żyjącej, jeżeli Bóg pragnie z nami zamieszkać. Każda niech
pamięta o tym, że jeżeli my, dusze zakonne, nie przebłagamy Boga,
to któż Go przebłaga? Każda niech płonie jako czysta ofiara
miłości przed majestatem Bożym (...)” (Dz. 572).
„W
pewnej chwili ujrzałam Pana Jezusa w majestacie wielkim (...)”
(Dz. 587).
„Dziś
wszedł Jezus do separatki w szacie jasnej, przepasany złotym pasem;
wielki majestat bił od całej postaci Jego (...)” (Dz. 881).
„Poznaję
coraz więcej wielkość Boga i cieszę [się] Nim, ustawicznie z Nim
przebywam w głębi serca swego; najłatwiej mi odnaleźć Boga we
własnej duszy” (Dz. 903).
„O,
czy mogę choć trochę wyrazić, co dusza przeżywa przy Sercu
niepojętego majestatu. Nie umiem tego wypowiedzieć, pozna tylko
[ta] dusza tę łaskę, która podobną choć raz w życiu przeżyła”
(Dz. 970).
„Dziś
majestat Boży ogarnął i przeniknął moją duszę na wskroś.
Wielkość Boga pogrąża mnie i zalewa, tak iż tonę cala [w]
wielkości Jego; rozpływam się i niknę cała w Nim, jako w żywocie
swoim i życiu doskonałym” (Dz. 983).
„O
jedenastej Jezus rzekł do mnie: Hostio
moja, tyś jest mi ochłodą dla udręczonego serca mojego. Myślałam,
że po tych słowach spali się serce moje. I wprowadził mnie w tak
ścisłą łączność z sobą, i zaślubiło się serce moje z Jego
Sercem w sposób miłosny, i odczułam Jego najlżejsze drgnienia, a
On moje. Ogień mojej miłości, stworzony, został złączony z
żarem wiekuistej miłości Jego. Wszystkie łaski ta jedna
przewyższa swym ogromem. Troistość jego ogarnęła mnie całą i
jestem zanurzona w Nim, mocuje się niejako moja maleńkość z tym
Mocarzem nieśmiertelnym. Jestem zanurzona w niepojętej miłości i
w niepojętej męczarni z powodu jego męki. Wszystko, co się
dotyczy Jego istoty, i mnie się udziela”(Dz. 1056).
„W
czasie błogosławieństwa dał mi Jezus poznać, że niedługo
nastąpi tu uroczysta chwila na miejscu tym. – Upodobałem
sobie w sercu twoim i nic mnie nie powstrzyma w udzielaniu łask
tobie. Ta
wielkość Boża zalewa duszę moją i tonę w Nim, i niknę, i gubię
się w nim, rozpływając się w Nim...” (Dz. 1136).
„Po
Komunii św. ujrzałam Pana Jezusa w wielkim majestacie (...)” (Dz.
1246).
„Ujrzałam
Pana Jezusa jako Króla [w] wielkim majestacie, który spoglądał na
nasza ziemię wzrokiem surowym, lecz dla prośby Matki swojej
przedłużył czas miłosierdzia” (Dz. 1261).
„Dziś
w czasie Mszy św. widziałam Pana Jezusa cierpiącego, jakoby konał
na krzyżu – który mi rzekł: Córko
moja, rozważaj często cierpienia moje, które dla ciebie poniosłem,
a nic ci się wielkim nie wyda, co ty cierpisz dla mnie. Najwięcej
mi się podobasz, kiedy rozważasz moją bolesną mękę; łącz
swoje małe cierpienia z moją bolesną męką, aby miały wartość
nieskończoną przed moim
majestatem”
(Dz.
1512).
„W
czasie medytacji dał mi Pan poznać radości nieba i świętych,
którzy się cieszą z naszego przyjścia. Kochają Boga jako jedyny
przedmiot swej miłości, ale i nas kochają czule i serdecznie; lecz
na wszystkich spływa ta radość z oblicza Bożego, bo Go widzimy
twarzą w twarz. To oblicze jest tak słodkie, że dusza wpada w nowy
zachwyt” (Dz. 1592).
„Kiedy
podczas adoracji odmawiałam Święty
Boże
kilkakrotnie, wtem ogarnęła mnie żywsza obecność Boża i
zostałam w duchu porwana przed Majestat Boży. I ujrzałam, jak
oddają chwałę Bogu aniołowie i święci Pańscy. Tak wielka jest
ta chwała Boża, że nie chcę się kusić opisywać, bo nie
podołam, a przez to – aby dusze nie myślały, że to już
wszystko, com napisała. Święty Pawle rozumiem cię teraz, żeś
nie chciał opisywać nieba, aleś tylko powiedział, że – ani oko
nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie
wstąpiło, co Bóg nagotował tym, co Go miłują. – Tak jest, a
wszystko, jak od Boga wyszło, tak też i do Niego wraca, i oddaje Mu
doskonałą chwałę. A teraz, gdy spojrzałam na moje uwielbienie
Boga – o, jak ono nędzne! A jaką jest kroplą w porównaniu do
tej doskonałej niebieskiej chwały. O, jak dobry jesteś, Boże, że
przyjmujesz i moje uwielbienie, i zwracasz łaskawie ku mnie swoje
oblicze i dajesz poznać, że miła ci jest modlitwa nasza” (Dz.
1604).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz