Eucharystia jest takim wydarzeniem kiedy Bóg w swym
Majestacie schodzi na ziemię. Zstępuje do duszy ludzkiej ukrywając
swoją wielkość pod postacią kruchego chleba i w kropli wina.
Tajemnica to niepojęta i łatwo przejść obok nie zauważając
cudu, który dzieje się codziennie. Rozumiał to dobrze św.
Franciszek, który idąc przez świat krzyczał: „Miłość nie
jest kochana!”
Pewnie zastanawiające jest co święty żyjący w XIII
wieku może powiedzieć współczesnemu człowiekowi. Otóż
zaskakujące jest jak wiele, ponieważ problemy z którymi borykał
się Biedaczyna z Asyżu są wciąż aktualne. Wrażliwość,
która przenikała serce św. Franciszka wydaje się niezwykle
potrzebna współczesnemu światu. Zauważa się bowiem wiele
wykroczeń przeciw Eucharystii, letniość i brak wiary dotyka
również osoby konsekrowane. Panująca
desakralizacja i pogarda dla autorytetów dzisiejszych czasów nie są
łatwym terenem do mówienia o Najświętszej Ofierze, nie były też
za czasów Franciszka. Kiedy w dobie konsumpcjonizmu, sukcesu i
prestiżu, słyszymy o czymś co rozdawane jest za darmo myślimy, że
nie ma to dużej wartości. Ubóstwo wydaje się być czymś co
stawia w gorszej pozycji, a pokora i oddanie siebie oznaką słabości.
A jednak Bóg wybrał właśnie drogę pokory by przyjść do słabego
człowieka. Pan świata przyjął ludzkie ciało by objawić nam
miłość Ojca, wybrał mękę na krzyżu by przynieść odkupienie,
wreszcie przyjął postać kruchego chleba by zstępować do duszy
ludzkiej i z nami pozostać do końca świata. Co za ogromny wyraz
pokory i uniżenia! Taką drogę wybrał sam Bóg, choć mocą swego
Słowa może uczynić wszystko! „Niech
zatrwoży się cały człowiek, niech zadrży cały świat i niech
rozraduje się niebo, gdy na ołtarzu w rękach kapłana jest
Chrystus,
Syn Boga żywego
(Mt 16,16; J 11,27)! O przedziwna wielkości i zdumiewająca
łaskawości, bo Pan wszechświata, Bóg i Syn Boży, tak się uniża,
że dla naszego zbawienia ukrywa się pod niepozorną postacią
chleba! Patrzcie, bracia, na pokorę Boga i wylewajcie
przed Nim wasze serca
(Ps 61,9), uniżajcie się i wy abyście zostali wywyższeni przez
Niego (por. 1P5,6; Jk 4,10)” (LZ 26-28).
Św. Franciszek, widząc uniżenie
Syna Bożego, nie pozostaje wyłącznie na etapie zachwytu. Przejęty
tą prawdą wzywa braci do praktykowania miłości, ubóstwa i
posłuszeństwa, sam pierwszy dając temu przykład: „Ponieważ z
powodu słabości i bólu w chorobie nie mogę mówić, wyrażam mą
wolę braciom moim krótko, w trzech zdaniach, mianowicie: aby na
znak pamięci na moje błogosławieństwo i mój testament zawsze
kochali się wzajemnie; aby zawsze kochali i dochowywali wierności,
naszej pani, świętemu ubóstwu i aby zawsze byli wierni i ulegli
dostojnikom i wszystkim duchownym świętej matki Kościoła” (TS
2-5).
Świadomość
świętości Boga rozpala w nim pragnienie poszanowania miejsc
świętych i osób poświęconych Bogu: „Potem dał mi Pan tak
wielkie zaufanie do kapłanów, którzy żyją według zasad świętego
Kościoła Rzymskiego ze względu na ich godność kapłańską, że
chociaż prześladowaliby mnie, chcę się do nich zwracać. I
chociaż miałbym tak wielką mądrość jak Salomon, a spotkałbym
bardzo biednych kapłanów tego świata, nie chcę wbrew ich woli
nauczać w parafiach, w których oni przebywają. I tych, i
wszystkich innych chcę się bać, kochać i szanować jako moich
panów. I nie chcę dopatrywać się w nich grzechu, ponieważ
rozpoznaje w nich Syna Bożego i są moimi panami. I postępuję tak
ponieważ na tym świecie nie widzę niczego wzrokiem cielesnym z
Najwyższego Syna Bożego, tylko Jego Najświętsze Ciało i
Najświętszą Krew, które oni przyjmują i oni tylko innym
udzielają” (T 6-10).
Św. Franciszek wiedział, że
gdyby nie posługa kapłanów nie byłoby Eucharystii. Nie pozwala by
to co ludzkie – słabości i grzechy – przysłoniły mu godność
do jakiej został powołany kapłan. I ze względu na to wybranie
uważa, że kapłanom należy się szacunek. Nastawienie św.
Franciszka do kapłanów wiele może pomóc współczesnemu
człowiekowi w patrzeniu na kościół i jego patriarchów, bowiem
Święty widząc grzech drugiego, nie oczernia bliźniego, ale
zaczyna od modlitwy i nawrócenia własnego serca.
Poverello
mając przed oczyma Majestat Tego, który przychodzi na ołtarz
zachęca by nie żałować kosztowności na przygotowanie Ofiary
Pańskiej. Wydawać by się mogło, że Biedaczyna z Asyżu
sprzeciwia się tu świętej Pani Ubóstwo, którą tak ukochał.
Ależ nie! Zobaczmy, że pragnienie ubóstwa miało być widoczne w
życiu braci, natomiast miejsce, w którym przebywa Chrystus, powinno
być godne tak wielkiego Pana: „Niech więc wszyscy szafarze tych
najświętszych tajemnic, zwłaszcza ci, którzy to czynią bez
szacunku, zastanowią się jak liche są kielichy, korporały i
obrusy, które służą do ofiary Ciała i Krwi Jego. I wielu
przechowuje [Ciało] i pozostawia w miejscach niewłaściwych, nosi w
sposób godny opłakania i przyjmuje niegodnie, i udziela innym
nieodpowiedzialnie (...). Poprawmy się więc bez zwlekania i
zdecydowanie z tych wszystkich oraz innych błędów (...). A którzy
tego nie uczyniliby, niech wiedzą, że będą musieli wobec Pana
naszego Jezusa Chrystusa zdać rachunek
w dzień sądu
(por. Mt 12,36) (1 LD 4-5; 10; 14).
Świadomość
tego, Kto mieszka w Domu Bożym
i głęboka wiara w obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie
objawia się również we wzywaniu
do częstego
nawiedzania kościołów. Pobożność eucharystyczna Świętego
pozwoliła
mu na taką oto modlitwę, gdy tylko nawiedzał Dom Boży: „Wielbimy
Cię, Panie Jezu Chryste, [tu] i we wszystkich kościołach Twoich,
które są na całym świecie i błogosławimy Tobie, że przez
święty krzyż Twój odkupiłeś świat” (T 5).
Właściwe
przygotowanie tego co zewnętrznie potrzebne przy sprawowaniu
Najświętszej Ofiary wypływa z dobrze przygotowanego serca. Dlatego
tak bardzo św. Franciszkowi leży na sercu by z należytym
usposobieniem przyjmować Najświętsze Ciało i Krew Pańską.
„(...) błagam was wszystkich, bracia, z taką miłością na jaką
mnie stać, abyście tak jak tylko możecie, okazywali wszelkie
uszanowanie i wszelką cześć Najświętszemu Ciału i Krwi Pana
naszego Jezusa Chrystusa” (LZ 12).
Swoje słowo kieruje również do
możnych tego świata: „Stąd usilnie radzę wam, moim panom,
abyście odsunęli od siebie wszystkie troski i zabiegali i
przyjmowali z uniżeniem Najświętsze Ciało i Najświętszą Krew
Pana naszego Jezusa Chrystusa w Jego świętej pamiątce. I tak
wielką cześć dla Pana rozszerzajcie wśród ludu wam powierzonego,
aby każdego wieczoru na głos herolda lub na inny znak cały lud
oddawał chwałę i dziękczynienie Panu Bogu wszechmogącemu” (LRz
6-7).
A należycie przyjmować Ciało i
Krew Pańską to przyjmować Je z czystym serce: „Czyste serca
oznaczają tych, którzy dostosowali swój umysł i swoją wolę do
Bożych wymagań świętości (...)” (KKK nr 2518). Tylko w czystym
sercu może zrodzić się zachwyt nad uniżeniem Majestatu Bożego w
Eucharystii, co z kolei prowadzi do dziękczynienia i uwielbienia
Boga, któremu należy się najwyższa cześć, chwała i szacunek.
Św. Franciszkowi bliskie było to doświadczenie dlatego pełen
zachwytu nad wielkością Boga wypowiada słowa: „Wszechmogący, najwyższy i
największy Boże, wszelkie dobro, największe dobro, całe dobro,
który sam jesteś dobry (por. Łk 18,19), Tobie pragniemy oddawać
wszelką sławę, wszelką chwałę, wszelką wdzięczność, wszelką
cześć, wszelkie błogosławieństwa i wszelkie dobra” (MP 11).
Postawa uwielbienia jest najdoskonalszym uczczeniem zapomnianego
Majestatu Bożego: „Uwielbienie jest formą modlitwy, w której
człowiek całkiem bezpośrednio uznaje, iż Bóg jest Bogiem.
Modlitwa uwielbienia jest całkowicie bezinteresowna: wysławia Boga
dla Niego samego i oddaje Mu chwałę dlatego, że On jest”.
(Kompendium KKK nr 556). Zresztą jest ona naturalną postawą
serca czystego przepełnionego wiarą. Takiej postawy pragnie
zapomniany Majestat Boży obecny w Eucharystii.
Ale
i w czasach współczesnych św. Franciszkowi aktualny był problem
braku wiary w żywą obecność Boga w Eucharystii. Wiara
jest podstawą ku temu by nasze życie promieniowało Eucharystią.
Cóż bowiem za korzyść odniesiemy jeśli na Mszę Świętą
będziemy patrzyli jak na przedstawienie teatralne? Jak Chrystus
będzie mógł w nas działać, jeśli Komunia Święta to dla nas
jedynie biały opłatek? Święty
widząc letniość serca człowieczego nie szczędzi sił i słów by
nawoływać do nawrócenia: „Potępieni
są wszyscy, którzy widzieli Pana Jezusa według człowieczeństwa,
ale nie dostrzegli i nie uwierzyli według ducha i bóstwa, że jest
On prawdziwym Synem Bożym. Tak samo potępieni są ci wszyscy,
którzy widząc sakrament (Ciała Chrystusowego), dokonywany słowami
Pana na ołtarzu przez ręce kapłana pod postacią chleba i wina,
ale nie dostrzegają i nie wierzą według ducha i bóstwa, że jest
to prawdziwie Najświętsze Ciało i Krew Pana naszego Jezusa
Chrystusa” (Np1, 8-9).
Jakże
bliskie wydaje się również jego wezwanie, gdy patrzymy na
bezbożnych naszych czasów: „Synowie
ludzcy dokąd będziecie twardego serca?
(Ps 4,3). Dlaczego nie poznajecie prawdy nie wierzycie w Syna
Bożego?
(por. J 9,35) (Np 1, 14-15).
Potępienie, o którym pisze św.
Franciszek dokona się w dzień Sądu. Dlatego dopóki mamy czas, z
sercem pełnym wiary przyjmujmy Najświętszy Sakrament ołtarza, by
w dniu ostatecznym nie wypełniły się na nas powyższe słowa.
Ważna
do poruszenia wydaje się tu myśl na temat dnia Sądu. Kościół
naucza,
że Eucharystia jest zapowiedzią ponownego
przyjścia Chrystusa, różnica
między Mszą Świętą a dniem Sądu polega między innymi na tym,
że
w
czasie Uczty Pańskiej patrzymy na Majestat Boga ukryty pod postacią
chleba i wina, natomiast w dzień Sądu ujrzymy Go już bez zasłony
twarzą w twarz, w całej pełni. Ale o tym szerzej następnym
razem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz