poniedziałek, 13 maja 2013

Miłośc nie jest kochana!

Eucharystia jest takim wydarzeniem kiedy Bóg w swym Majestacie schodzi na ziemię. Zstępuje do duszy ludzkiej ukrywając swoją wielkość pod postacią kruchego chleba i w kropli wina. Tajemnica to niepojęta i łatwo przejść obok nie zauważając cudu, który dzieje się codziennie. Rozumiał to dobrze św. Franciszek, który idąc przez świat krzyczał: „Miłość nie jest kochana!”

Pewnie zastanawiające jest co święty żyjący w XIII wieku może powiedzieć współczesnemu człowiekowi. Otóż zaskakujące jest jak wiele, ponieważ problemy z którymi borykał się Biedaczyna z Asyżu są wciąż aktualne. Wrażliwość, która przenikała serce św. Franciszka wydaje się niezwykle potrzebna współczesnemu światu. Zauważa się bowiem wiele wykroczeń przeciw Eucharystii, letniość i brak wiary dotyka również osoby konsekrowane. Panująca desakralizacja i pogarda dla autorytetów dzisiejszych czasów nie są łatwym terenem do mówienia o Najświętszej Ofierze, nie były też za czasów Franciszka. Kiedy w dobie konsumpcjonizmu, sukcesu i prestiżu, słyszymy o czymś co rozdawane jest za darmo myślimy, że nie ma to dużej wartości. Ubóstwo wydaje się być czymś co stawia w gorszej pozycji, a pokora i oddanie siebie oznaką słabości. A jednak Bóg wybrał właśnie drogę pokory by przyjść do słabego człowieka. Pan świata przyjął ludzkie ciało by objawić nam miłość Ojca, wybrał mękę na krzyżu by przynieść odkupienie, wreszcie przyjął postać kruchego chleba by zstępować do duszy ludzkiej i z nami pozostać do końca świata. Co za ogromny wyraz pokory i uniżenia! Taką drogę wybrał sam Bóg, choć mocą swego Słowa może uczynić wszystko! „Niech zatrwoży się cały człowiek, niech zadrży cały świat i niech rozraduje się niebo, gdy na ołtarzu w rękach kapłana jest Chrystus, Syn Boga żywego (Mt 16,16; J 11,27)! O przedziwna wielkości i zdumiewająca łaskawości, bo Pan wszechświata, Bóg i Syn Boży, tak się uniża, że dla naszego zbawienia ukrywa się pod niepozorną postacią chleba! Patrzcie, bracia, na pokorę Boga i wylewajcie przed Nim wasze serca (Ps 61,9), uniżajcie się i wy abyście zostali wywyższeni przez Niego (por. 1P5,6; Jk 4,10)” (LZ 26-28).

Św. Franciszek, widząc uniżenie Syna Bożego, nie pozostaje wyłącznie na etapie zachwytu. Przejęty tą prawdą wzywa braci do praktykowania miłości, ubóstwa i posłuszeństwa, sam pierwszy dając temu przykład: „Ponieważ z powodu słabości i bólu w chorobie nie mogę mówić, wyrażam mą wolę braciom moim krótko, w trzech zdaniach, mianowicie: aby na znak pamięci na moje błogosławieństwo i mój testament zawsze kochali się wzajemnie; aby zawsze kochali i dochowywali wierności, naszej pani, świętemu ubóstwu i aby zawsze byli wierni i ulegli dostojnikom i wszystkim duchownym świętej matki Kościoła” (TS 2-5).

Świadomość świętości Boga rozpala w nim pragnienie poszanowania miejsc świętych i osób poświęconych Bogu: „Potem dał mi Pan tak wielkie zaufanie do kapłanów, którzy żyją według zasad świętego Kościoła Rzymskiego ze względu na ich godność kapłańską, że chociaż prześladowaliby mnie, chcę się do nich zwracać. I chociaż miałbym tak wielką mądrość jak Salomon, a spotkałbym bardzo biednych kapłanów tego świata, nie chcę wbrew ich woli nauczać w parafiach, w których oni przebywają. I tych, i wszystkich innych chcę się bać, kochać i szanować jako moich panów. I nie chcę dopatrywać się w nich grzechu, ponieważ rozpoznaje w nich Syna Bożego i są moimi panami. I postępuję tak ponieważ na tym świecie nie widzę niczego wzrokiem cielesnym z Najwyższego Syna Bożego, tylko Jego Najświętsze Ciało i Najświętszą Krew, które oni przyjmują i oni tylko innym udzielają” (T 6-10).

Św. Franciszek wiedział, że gdyby nie posługa kapłanów nie byłoby Eucharystii. Nie pozwala by to co ludzkie – słabości i grzechy – przysłoniły mu godność do jakiej został powołany kapłan. I ze względu na to wybranie uważa, że kapłanom należy się szacunek. Nastawienie św. Franciszka do kapłanów wiele może pomóc współczesnemu człowiekowi w patrzeniu na kościół i jego patriarchów, bowiem Święty widząc grzech drugiego, nie oczernia bliźniego, ale zaczyna od modlitwy i nawrócenia własnego serca.

Poverello mając przed oczyma Majestat Tego, który przychodzi na ołtarz zachęca by nie żałować kosztowności na przygotowanie Ofiary Pańskiej. Wydawać by się mogło, że Biedaczyna z Asyżu sprzeciwia się tu świętej Pani Ubóstwo, którą tak ukochał. Ależ nie! Zobaczmy, że pragnienie ubóstwa miało być widoczne w życiu braci, natomiast miejsce, w którym przebywa Chrystus, powinno być godne tak wielkiego Pana: „Niech więc wszyscy szafarze tych najświętszych tajemnic, zwłaszcza ci, którzy to czynią bez szacunku, zastanowią się jak liche są kielichy, korporały i obrusy, które służą do ofiary Ciała i Krwi Jego. I wielu przechowuje [Ciało] i pozostawia w miejscach niewłaściwych, nosi w sposób godny opłakania i przyjmuje niegodnie, i udziela innym nieodpowiedzialnie (...). Poprawmy się więc bez zwlekania i zdecydowanie z tych wszystkich oraz innych błędów (...). A którzy tego nie uczyniliby, niech wiedzą, że będą musieli wobec Pana naszego Jezusa Chrystusa zdać rachunek w dzień sądu (por. Mt 12,36) (1 LD 4-5; 10; 14).

Świadomość tego, Kto mieszka w Domu Bożym i głęboka wiara w obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie objawia się również we wzywaniu do częstego nawiedzania kościołów. Pobożność eucharystyczna Świętego pozwoliła mu na taką oto modlitwę, gdy tylko nawiedzał Dom Boży: „Wielbimy Cię, Panie Jezu Chryste, [tu] i we wszystkich kościołach Twoich, które są na całym świecie i błogosławimy Tobie, że przez święty krzyż Twój odkupiłeś świat” (T 5).

Właściwe przygotowanie tego co zewnętrznie potrzebne przy sprawowaniu Najświętszej Ofiary wypływa z dobrze przygotowanego serca. Dlatego tak bardzo św. Franciszkowi leży na sercu by z należytym usposobieniem przyjmować Najświętsze Ciało i Krew Pańską. „(...) błagam was wszystkich, bracia, z taką miłością na jaką mnie stać, abyście tak jak tylko możecie, okazywali wszelkie uszanowanie i wszelką cześć Najświętszemu Ciału i Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa” (LZ 12).

Swoje słowo kieruje również do możnych tego świata: „Stąd usilnie radzę wam, moim panom, abyście odsunęli od siebie wszystkie troski i zabiegali i przyjmowali z uniżeniem Najświętsze Ciało i Najświętszą Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa w Jego świętej pamiątce. I tak wielką cześć dla Pana rozszerzajcie wśród ludu wam powierzonego, aby każdego wieczoru na głos herolda lub na inny znak cały lud oddawał chwałę i dziękczynienie Panu Bogu wszechmogącemu” (LRz 6-7).

A należycie przyjmować Ciało i Krew Pańską to przyjmować Je z czystym serce: „Czyste serca oznaczają tych, którzy dostosowali swój umysł i swoją wolę do Bożych wymagań świętości (...)” (KKK nr 2518). Tylko w czystym sercu może zrodzić się zachwyt nad uniżeniem Majestatu Bożego w Eucharystii, co z kolei prowadzi do dziękczynienia i uwielbienia Boga, któremu należy się najwyższa cześć, chwała i szacunek. Św. Franciszkowi bliskie było to doświadczenie dlatego pełen zachwytu nad wielkością Boga wypowiada słowa: Wszechmogący, najwyższy i największy Boże, wszelkie dobro, największe dobro, całe dobro, który sam jesteś dobry (por. Łk 18,19), Tobie pragniemy oddawać wszelką sławę, wszelką chwałę, wszelką wdzięczność, wszelką cześć, wszelkie błogosławieństwa i wszelkie dobra” (MP 11).
 
Postawa uwielbienia jest najdoskonalszym uczczeniem zapomnianego Majestatu Bożego: „Uwielbienie jest formą modlitwy, w której człowiek całkiem bezpośrednio uznaje, iż Bóg jest Bogiem. Modlitwa uwielbienia jest całkowicie bezinteresowna: wysławia Boga dla Niego samego i oddaje Mu chwałę dlatego, że On jest”. (Kompendium KKK nr 556). Zresztą jest ona naturalną postawą serca czystego przepełnionego wiarą. Takiej postawy pragnie zapomniany Majestat Boży obecny w Eucharystii.

Ale i w czasach współczesnych św. Franciszkowi aktualny był problem braku wiary w żywą obecność Boga w Eucharystii. Wiara jest podstawą ku temu by nasze życie promieniowało Eucharystią. Cóż bowiem za korzyść odniesiemy jeśli na Mszę Świętą będziemy patrzyli jak na przedstawienie teatralne? Jak Chrystus będzie mógł w nas działać, jeśli Komunia Święta to dla nas jedynie biały opłatek? Święty widząc letniość serca człowieczego nie szczędzi sił i słów by nawoływać do nawrócenia: „Potępieni są wszyscy, którzy widzieli Pana Jezusa według człowieczeństwa, ale nie dostrzegli i nie uwierzyli według ducha i bóstwa, że jest On prawdziwym Synem Bożym. Tak samo potępieni są ci wszyscy, którzy widząc sakrament (Ciała Chrystusowego), dokonywany słowami Pana na ołtarzu przez ręce kapłana pod postacią chleba i wina, ale nie dostrzegają i nie wierzą według ducha i bóstwa, że jest to prawdziwie Najświętsze Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Np1, 8-9).

Jakże bliskie wydaje się również jego wezwanie, gdy patrzymy na bezbożnych naszych czasów: „Synowie ludzcy dokąd będziecie twardego serca? (Ps 4,3). Dlaczego nie poznajecie prawdy nie wierzycie w Syna Bożego? (por. J 9,35) (Np 1, 14-15).

Potępienie, o którym pisze św. Franciszek dokona się w dzień Sądu. Dlatego dopóki mamy czas, z sercem pełnym wiary przyjmujmy Najświętszy Sakrament ołtarza, by w dniu ostatecznym nie wypełniły się na nas powyższe słowa.

Ważna do poruszenia wydaje się tu myśl na temat dnia Sądu. Kościół naucza, że Eucharystia jest zapowiedzią ponownego przyjścia Chrystusa, różnica między Mszą Świętą a dniem Sądu polega między innymi na tym, że w czasie Uczty Pańskiej patrzymy na Majestat Boga ukryty pod postacią chleba i wina, natomiast w dzień Sądu ujrzymy Go już bez zasłony twarzą w twarz, w całej pełni. Ale o tym szerzej następnym razem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz