środa, 15 maja 2013

św. Faustyna o Majestacie Bożym w dniu Sądu Ostatecznego

W pewnej chwili zostałam wezwana na sąd Boży. Stanęłam przed Panem sam na sam. Jezus był takim, jakim jest w męce. Po chwili znikły te rany, a pozostało tylko pięć: w rękach, nogach i boku. Natychmiast ujrzałam cały stan duszy swojej, tak jak Bóg na nią patrzy. Jasno ujrzałam wszystko, co się Bogu nie podoba. Nie wiedziałam, że nawet z takich cieni drobnych trzeba zdawać rachunek przed Panem. Co to za moment! Kto go opisze? – Stanąć na przeciw trzykroć Świętemu. – Zapytał mnie Jezus: Kto [ty] jesteś? – Odpowiedziałam: Ja jestem sługą Twoją, Panie. – Jesteś winna jednego dnie ognia czyśćcowego. Natychmiast chciałam się rzucić w płomienie ognie czyśćcowego, ale Jezus powstrzymał mnie i rzekł: Co chcesz, czy teraz cierpieć jeden dzień, czy przez krótki czas na ziemi? – Odpowiedziałam: Jezu, chcę cierpieć w czyśćcu i chcę cierpieć na ziemi, chociażby do końca świata największe męki. – Jezus rzekł: Wystarczy jedno. Zejdziesz na ziemię i cierpieć będziesz wiele, ale niedługo, i spełnisz wolę moją i życzenia moje, a dopomoże ci je spełnić jeden wierny sługa mój” (Dz. 36).

W ostatnie dni karnawału, kiedy odprawiałam godzinę świętą, ujrzałam Pana Jezusa, jak cierpiał biczowanie. O, niepojęta to katusza! Jak strasznie Jezus cierpiał przy biczowaniu. O biedni grzesznicy, jak wy się spotkacie w dzień sądu z tym Jezusem, którego teraz tak katujecie? Krew Jego płynęła na ziemię, a w niektórych miejscach ciało zaczęło odpadać. I widziałam na plecach parę kości Jego obnażonych z ciała... Jezus cichy wydał jęk i westchnienie” (Dz. 188).

„I mówi mi Pan, jak każde słowo będzie ważone w dzień sądu” (Dz. 274).

W początkach rekolekcji ujrzałam Pana Jezusa przybitego do krzyża na suficie w kaplicy, który z wielką miłością patrzył na siostry, ale nie na wszystkie. Trzy siostry są, na które Jezus patrzył okiem surowym. Nie wiem, nie wiem dla jakich przyczyn, wiem tylko to, co to za straszna rzecz spotkać się z takim spojrzeniem, które jest spojrzeniem surowego Sędziego. Nie tyczyło się to spojrzenie mnie, a jednak struchlałam z przerażenia; pisząc to, drżę cała. Nie ośmieliłam się przemówić do Jezusa ani jednego słowa, siły mnie opadły fizyczne i myślałam, że nie przetrwam czasu nauki” (Dz. 383).

W czasie renowacji ujrzałam Pana Jezusa po stronie epistoły, w szacie białej, przepasanego złotym pasem, a w ręku trzymał straszny miecz. Trwało to do chwili, kiedy siostry zaczęły odnawiać śluby. Wtem ujrzałam jasność niepojętą, przed oną jasnością ujrzałam szalę z białego obłoku w kształcie wagi. Wtem zbliżył się Jezus i położył miecz na jednej szali, a ta całym ciężarem opadła na ziemię, o mało nie dotknęła jej zupełnie. Wtem siostry skończyły odnowienie ślubów. Wtem ujrzałam aniołów, którzy wzięli od każdej siostry coś w złote naczynie, jakoby było to naczynie w kształcie kadzielnicy. Kiedy zebrali to od wszystkich sióstr i postawili naczynie na drugiej szali, która natychmiast przeważyła pierwszą, na której położony był miecz. W tej chwili wyszedł płomień z onej kadzielnicy, aż do jasności. Wtem usłyszałam głos z onej jasności: Schowajcie miecz na miejsce swoje, ofiara większą jest. W tej chwili Jezus udzielił nam błogosławieństwa i znikło wszystko, com widziała. Siostry już zaczęły przyjmować Komunię św. Kiedy przyjęłam Komunię św., zalała duszę moją radość tak wielka, której i opisać nie umiem” (Dz. 394).

O godzino straszna, w której widzieć trzeba wszystkie czyny swoje w całej nagości i [nędzy]; nie ginie z nich ani jeden, wiernie towarzyszyć nam będą na sąd Boży. Nie mam wyrazów ani porównań na wypowiedzenie rzeczy tak strasznych, a chociaż zdaje mi się, że dusza ta nie jest potępiona, to jednak męki jej nie różnią się niczym od mąk piekielnych, tylko jest ta różnica,[że] się kiedyś skończą” (Dz. 426).

Wtem ujrzałam Matkę Bożą, która mi powiedziała: O, jak bardzo jest miła Bogu dusza, która idzie wiernie za tchnieniem Jego łaski; ja dałam Zbawiciela światu, a ty masz mówić światu o Jego wielkim miłosierdziu i przygotować świat na powtórne przyjście Jego, który przyjdzie nie jako miłosierny Zbawiciel, ale jako Sędzia sprawiedliwy. O, on dzień jest straszny. Postanowiony jest dzień sprawiedliwości, dzień gniewu Bożego, drżą przed nim aniołowie. Mów duszom o tym wielkim miłosierdziu, póki czas zmiłowania; jeżeli ty teraz milczysz, będziesz odpowiadać w on dzień straszny za wielką liczbę dusz. Nie lękaj się niczego, bądź wierna do końca, ja współczuję z tobą” (Dz. 635).

W pewnych momentach poznałam, jak dusze zakonne bronią chwały własnej, pozorując chwałę Bożą, a tu tymczasem nie rozchodzi się o chwałę Bożą, ale o chwałę własną. O Jezu, jak mnie to zabolało. Co za tajemnicę wykryje dzień sądów Twoich. Jak można kraść dary Boże?” (Dz. 1149).

Dziś po nieszporach poszła procesja na cmentarz; ja nie mogłam iść na cmentarz, bo miałam dyżur przy furcie, ale wcale mi to nie przeszkadzało modlić się za duszyczki. Kiedy procesja powróciła z cmentarza do kaplicy, dusza moja odczuła obecność wielu dusz. Zrozumiałam wielką sprawiedliwość Bożą, jako każdy musi się wypłacić aż do ostatniego szelążka” (Dz. 1375).

Dziś noc całą spędziłam z Jezusem w ciemnicy. Jest noc adoracji. Siostry modlą się w kaplicy. Ja łączę się z nimi duchem, bo brak zdrowia nie pozwala mi pójść do kaplicy, lecz noc całą nie mogłam zasnąć, więc spędziłam ją z Jezusem w ciemnicy. Jezus dał mi poznać cierpienia, których tam doznawał. Świat dowie się o nich w dzień sądu” (Dz. 1515).

Najmiłosierniejsza Serce Jezusa osłoń nas przed słusznym gniewem Bożym” (Dz. 1526).

Widziałam gniew Boży ciążący nad Polską. I teraz widzę, że jeśliby Bóg dotknął kraj nasz największymi karami, to byłoby to jeszcze Jego wielkie miłosierdzie, boby nas mógł ukarać wiecznym zniszczeniem, za tak wielkie występki. Struchlałam cała, jak mi Pan choć trochę uchylił zasłony. Teraz widzę wyraźnie, że dusze wybrane podtrzymują świat, aby się dopełniła miara” (Dz. 1533).

O Boże wielkiego miłosierdzia. Dobroci nieskończona, oto dziś cała ludzkość woła z otchłani nędzy swojej do miłosierdzia Twego, do litości Twojej, o Boże; a woła potężnym swym głosem nędzy. Boże łaskawy, nie odrzucaj modlitwy wygnańców tej ziemi. O Panie, Dobroci niepojęta, który znasz na wskroś nędzę naszą i wiesz, że o własnych siłach wznieść się do Ciebie nie jesteśmy w stanie – przeto Cię błagamy, uprzedzaj nas łaską swoją i pomnażaj w nas nieustannie miłosierdzie swoje, abyśmy wiernie pełnili wolę Twoją świętą w życiu całym i w śmierci godzinie. Niech nas osłania wszechmoc miłosierdzia Twego przed pociskami nieprzyjaciół naszego zbawienia, abyśmy z ufnością, jak dzieci Twoje, czekali na przyjście Twoje ostateczne, który to dzień Tobie jest tylko wiadomy. I spodziewamy się, że otrzymamy wszystko, co nam jest obiecane przez Jezusa, pomimo całej nędzy naszej, bo Jezus jest ufnością naszą, przez Jego miłosierne Serce przechodzimy jak przez otwartą bramę do nieba” (Dz. 1570).

Pod koniec drogi krzyżowej, którą odprawiałam, zaczął się skarżyć Pan Jezus na dusze zakonne i kapłańskie, na brak miłości u dusz wybranych. – Dopuszczę , aby były zniszczone klasztory i kościoły. – Odpowiedziałam: Jezu, przecież tyle dusz Cię wychwala w klasztorach. – Odpowiedział Pan: Ta chwała rani serce moje, bo miłość jest wygnana z klasztorów. Dusze bez miłości i poświęcenia, dusze pełne egoizmu i samolubstwa, dusze pyszne i zarozumiałe, dusze pełne przewrotności i obłudy, dusze letnie, które mają zaledwie tyle ciepła, aby się same przy życiu utrzymać. Serce moje znieść tego nie może. Wszystkie łaski moje, które codziennie na nich zlewam, spływają jak po skale. Znieść ich nie mogę, bo są ani dobrzy, ani źli. Na to powołałem klasztory, aby przez nie uświęcać świat; z nich ma wybuchać silny płomień miłości i ofiary. A jeżeli się nie nawrócą i nie zapalą pierwotną miłością, podam ich w zagładę tego świata...
Jakżeż zasiędą na przyobiecanej stolicy sądzenia świata, gdy winy ich cięższe są niżeli świata (...)” (Dz. 1702).
Kiedy chciałam się wstawiać za nimi, nic nie mogłam znaleźć na ich usprawiedliwienie, a nie mogąc nic ani pomyśleć w danej chwili ku ich obronie, ból mi ścisnął serce moje i płakałam gorzko. Wtem spojrzał się łaskawie Pan i pocieszył mnie tymi słowy: Nie płacz, jest jeszcze wielka liczba dusz, które mnie kochają bardzo, ale serce moje pragnie być od wszystkich kochane, a że miłość moja jest wielka, dlatego im grożę i karzę”(Dz. 1703).

Usłyszałam te słowa: Gdybyś nie krępowała rąk moich, wiele kar spuścił bym na ziemię; córko moja , spojrzenie twoje rozbraja mój gniew; choć usta twoje milczą, wołasz do mnie tak potężnie, że jest poruszone niebo całe. Nie mogę uciec przed prośbą twoją, gdyż mnie nie ścigasz dalekiego, ale we własnym sercu swoim (Dz. 1722).

Gdy się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje” (Dz. 1732).

wtorek, 14 maja 2013

Majestat Boży w stworzeniu świata

Człowieka od wieków nurtuje pytanie o początek świata. Wiele mitów powstało o tej tematyce, wielu naukowców wciąż zgłębia tę tajemnicę. Możemy wyróżnić liczne teorie tłumaczące pochodzenie świata1, jednak dla chrześcijanina najbliższy jest fakt wytworzenia świata przez wolną decyzję Boga:

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1,1)

Na rozkaz Pana, na początku, stały się Jego dzieła” (Syr 16, 26).

Do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia,
świat i jego mieszkańcy.
Albowiem On go na morzach osadził
i utwierdził ponad rzekami” (Ps. 24, 1-2).

Ojcowie Kościoła i filozofowie chrześcijańscy wielokrotnie podkreślali, że Bóg uczynił świat z nicości wolną decyzją swojej woli, bez uciekania się do pomocy bytów pośrednich2. Św. Tomasz z Akwinu nazywa Boga pierwszą przyczyną sprawczą, co oznacza, że Bóg jest przyczyną wszystkich bytów. Dlatego jako akt czysty i doskonały jest w najwyższym stopniu zasadą czynną, a w żaden sposób nie może być zasadą bierną (por. Q. 3, a. 1 i 2; q. 4, q. 1 i 2). Sam Stwórca potwierdza to w słowach skierowanych do Hioba:

Gdzie byłeś, gdy zakładałem podstawy ziemi?
Powiedz, jeżeli znasz mądrość.
Kto ustalił jej rozmiary?
Czy wiesz kto nad nią sznur rozciągnął?
Na czym jej słupy są wsparte?
Kto założył jej kamień węgielny ku uciesze porannych gwiazd,
ku radości wszystkich synów Bożych?” (Hi 38, 4-7).

A także:

Proszę cię, synu, spojrzyj na niebo i na ziemię, a mając na oku wszystko, co jest na nich, zwróć uwagę na to, że z niczego stworzył je Bóg (...)” (2 Mch 7, 28).

Trzeba przyznać, że natchnione słowa, które odnajdujemy w Piśmie Świętym o stworzeniu świata niszczą teorie stworzone przez człowieka. Ludzkie widzenie początków świata prowadzi do wykluczenia Boga z historii zbawienia i detronizacji Jego wszechmocy, przez co człowiek czyni siebie panem wszystkiego, jednocześnie pozbawiając się jakiejkolwiek zwierzchności. Takie myślenie przyczynia się do zlekceważenia Boskiego Majestatu i rodzi wiele niebezpiecznych postaw takich jak niesprawiedliwość, nieposzanowanie godności ludzkiej, bałwochwalstwo i wiarę w bezkarność dopuszczanego zła. Dlatego istotne wydaje się zauważenie, czytając dalej Pismo Święte, że Bóg stwarzając świat z nicości okazuje swoją wszechmoc, ucząc jednocześnie właściwej postawy wobec Siebie jako Stwórcy. Nie chodzi tu jednak o niewolniczy lęk, ale oddanie tego co się Bogu słusznie należy, czyli czci, szacunku oraz poszanowania Jego praw:

Niech cała ziemia boi się Pana
i niech się Go lękają wszyscy mieszkańcy świata!
Bo On przemówił a wszystko powstało;
On rozkazał i zaczęło istnieć” (Ps 33, 8-9).

Według „Słownika Teologicznego”3 wszechmoc Boga posiada trzy aspekty: jest ona powszechna – Bóg stworzył wszystko: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało” (J 1, 1-3); pełna miłości – Bóg jest Ojcem: „Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie (...)” (Mt 6, 8-9); i tajemnicza – można ją dostrzec tylko za pomocą wiary: „Wystarczy Ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9). W tych trzech aspektach odnajdujemy obraz Majestatu Bożego, który jest powszechny, tzn. obecny od początku i we wszystkim co istnieje, pełen miłości płynącej z relacji Ojca – Syna – Ducha Świętego i tajemniczy, ponieważ obecnie widzimy Go oczyma wiary. 
 
Potęga Boga wyraża się przez Jego Słowo:

Cokolwiek Panu się spodoba,
to uczyni na niebie i na ziemi” (Ps 135, 6).

Przez słowo Pana powstały niebiosa
i wszystkie ich zastępy przez tchnienie ust Jego” (Ps 33, 6).

Na słowa Pana powstały Jego dzieła” (Syr 42, 15)

Wszechmoc Boga zapewnia także równowagę i panuje nad siłami, które mogłyby zakłócić porządek w świecie:

Pan króluje, oblókł się w majestat,
Pan przydział potęgę i nią się przepasał;
tak świat utwierdził, że się nie zachwieje” (Ps 93, 1).
Wierność Twoja trwa z pokolenia na pokolenie;
Umocniłeś ziemię, i trwa.
Wszystko trwa do dziś według Twych wyroków (...)” (Ps 119, 90-91).

Ty ujarzmiasz pyszne morze, ,
Ty poskramiasz jego wzdęte bałwany” (Ps. 89, 10).

Gdy wagę wiatru ustalał,
wodom miarę określał,
wyznaczał prawo deszczowi
i drogę – błyskawicy gromów,
wtedy ją widział i zmierzył,
wtenczas ją zbadał dokładnie” (Hi 28, 25-26).

Cały stworzony świat mówi nam o wielkości Boga – Stwórcy:

Wspaniałość na wysokości, sklepienie jaśniejące przejrzystością,
takie jest niebo – widok pełen chwały.

Widok wschodzącego słońca obwieszcza
coś godnego podziwu – dzieło Najwyższego.
Wielki jest Pan, jego Stwórca,
na którego rozkaz śpieszy ono w swym biegu.

Księżyc też świeci zawsze w swojej porze,
aby ustalać czas i być wiecznym znakiem.

Wspaniałość gwiazd jest pięknem nieba,
błyszczą ozdobą na wysokościach Pana.
Na polecenie Świętego trzymają się Jego wyroku
i nie nużą się odbywaniem swych straży.

Patrz na tęczę i wychwalaj Tego, który ją uczynił,
nadzwyczaj piękna jest w swoim blasku;
otacza niebo kręgiem wspaniałym,
a napięły ją ręce Najwyższego.

Rozkazem swoim przyspiesza On opad śniegu
i szybko wysyła pioruny, sługi swego sądu.
Swą potęgą wzmacnia chmury,
i bryły gradu zostają drobno pokruszone.
Na Jego widok zatrzęsły się góry
i z Jego woli wieje wiatr południowy” (Syr 43, 1-2. 5. 6. 9-13. 15-16).

Skoro Bóg sam ustanowił ten porządek, to może On również go zmieniać według własnej woli:

Ujrzało to morze i uciekło,
Jordan bieg swój odwrócił.
Góry skakały jak barany,
pagórki – niby jagnięta” (Ps 114, 3-4).

Oto jedną moją groźbą osuszam morze,
zamieniam rzeki w pustynię;
cuchną ich ryby skutkiem braku wody
i giną z pragnienia.
Przyodziewam kirem niebiosa
i wór im wkładam jako okrycie” (Iz 50, 2-3).

Wszystko drży na samo Jego wejrzenie:
Oto niebo i niebiosa najwyższe,
przepaść i ziemia zadrżą, gdy je nawiedzi,
góry też i fundamenty ziemi,
gdy na nie popatrzy, drżą z przerażenia” (Syr 16, 18-19).

W wyznaniu wiary Kościół potwierdza, że Bóg jest stwórcą wszystkich rzeczy. Każda zatem rzecz zawdzięcza swoje istnienie Bogu, „od którego otrzymuje własną dobroć i doskonałość, własne prawa i własne miejsce we wszechświecie” (Kompendium KKK nr 62), dlatego wszystko co Bóg stworzył jest dobre. Według św. Tomasza z Akwinu termin „doskonały” oznacza coś, co nie ma braku niczego, co jest konieczne dla rzeczy” lub „co nie ma braku niczego zgodnie ze sposobem swojej doskonałości” (to jest zgodnie ze sposobem, w którym jego natura winna się rozwijać). A więc skoro Bóg jest bytem doskonałym, Jego przymioty też są doskonałe, a co za tym idzie Jego Majestat nie jest czymś co przynosi człowiekowi szkodę, co chce go zniszczyć, jedynie ludzie mogą Go w taki sposób odbierać. Bowiem wszystko, co Bóg stworzył, jest do Niego podobne, a więc doskonałe – pełne Majestatu. Nie może więc Byt Doskonały stworzyć czegoś niedoskonałego, dlatego wszystko, co Bóg stworzył mocą swego Majestatu nie ma w sobie żadnego uszczerbku:

A widział Bóg, że były dobre” (Rdz. 1, 18)
Majestat i wspaniałość – to Jego działanie (...)” (Ps 111, 3).
Chcę głosić Twą wielkość, Boże mój, Królu,
i błogosławić imię Twe zawsze i na wieki.
Wielki jest Pan i bardzo godzien chwały,
a wielkość Jego niezgłębiona.
Pokolenie pokoleniu głosi Twoje dzieła
i zwiastuje Twoje potężne czyny.
Wspaniałą chwałę Twego majestatu
i Twoje cuda będę opiewał.
Niech mówią o potędze Twoich dzieł straszliwych
i ja opowiem Twą wielkość (Ps 145, 1. 2-6).

W rozważaniu nad wielkością Boga w stworzeniu świata istotna wydaje się prawda mówiąca, że patrząc na dzieła, poznajemy ich twórcę: „Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Sprawcę” (Mdr 13,5). Podobnie, przyglądanie się światu stworzonemu, pomoże nam zgłębić Majestat Tego, którego „wielkość niezgłębiona” (por. Ps. 145, 3).

Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza.” (Ps 19, 2).

Niech imię Pana wychwalają,
bo tylko Jego imię jest wzniosłe,
majestat Jego góruje nad ziemią i niebem” (Ps 148, 13).

(...) Podnoszą rzeki, o Panie,
rzeki swój głos podnoszą,
rzeki swój szum podnoszą.
Ponad szum wód rozległych,
ponad potęgę morskiej kipieli
potężny jest Pan na wysokościach” (Ps 93, 1. 3-4).

O Boże mój, Panie, Ty jesteś bardzo wielki!
Odziany we wspaniałość i majestat,
światłem okryty jak płaszczem.
Rozpostarłeś niebo jak namiot,
wzniosłeś swe komnaty nad wodami.
Za rydwan masz obłoki,
przechadzasz się na skrzydłach wiatru.
Jako swych posłańców używasz wichry,
jako sługi ogień i płomienie.
Umocniłeś ziemię w jej podstawach,
na wieki wieków się nie zachwieje.
Jak szatą okryłeś ją Wielką Otchłanią,
stanęły wody ponad górami” (Ps. 104, 1-6).

Alleluja.
Jak dobrze jest grać naszemu Bogu,
jak miło jest nucić pieśń pochwalną.
On liczbę gwiazd oznacza,
wszystkie je woła po imieniu.
On niebo okrywa chmurami,
deszcz przygotowuje dla ziemi;
sprawia, że góry wypuszczają trawę
i zioła, by ludziom służyły;
On daje pokarm bydłu,
pisklętom kruka to, o co wołają.
On daje śnieg niby wełnę,
a szron jak popiół rozsiewa.
Ciska swój grad jak okruchy chleba;
Od Jego mrozu ścinają się wody.
Posyła słowo swoje i każe im tajać;
Każe wiać swemu wiatrowi, a spływają wody” (Ps 147, 1. 4. 8-9. 16-18).


Alleluja.
Chwalcie Pana z niebios,
Chwalcie Go na wysokościach!
Chwalcie Go wszyscy Jego aniołowie,
chwalcie Go wszystkie Jego zastępy!
Chwalcie Go słońce i księżycu,
Chwalcie Go, wszystkie gwiazdy świecące.
Chwalcie Go nieba najwyższe
i wody, co są ponad niebem,
niech imię Pana wychwalają,
On bowiem nakazał i zostały stworzone,
utwierdził je na zawsze na wieki;
nadał im prawo które nie przeminie.
Chwalcie Pana z ziemi
potwory morskie i wszystkie morskie głębiny,
ogniu i gradzie, śniegu i mgło,
gwałtowny huraganie, co pełnisz Jego słowo,
góry i wszystkie pagórki,
drzewa rodzące owoc i wszystkie cedry,
dzikie zwierzęta i bydło wszelakie,
to, co się roi na ziemi i ptactwo skrzydlate (...)” (Ps 148, 1-10).

Alleluja.
Chwalcie Boga w Jego świątyni,
chwalcie Go na ogromnym Jego nieboskłonie!
Chwalcie Go za potężne Jego czyny,
Chwalcie Go za wielką Jego potęgę!” (Ps 150, 1-2).

Wiele moglibyśmy mówić, ale do końca byśmy nie doszli,
zakończeniem zaś mów niech będzie: „On jest wszystkim!”
Aby Go wysławiać, gdzie siłę znajdziemy?
Jest On bowiem większy niż wszystkie Jego dzieła.
Pan jest straszliwy i bardzo wielki,
a przedziwna jest Jego potęga.
Chwalcie Pana, wywyższajcie Go,
ile tylko zdołacie, albowiem i tak będzie jeszcze wyższy,
a wywyższając Go, pomnóżcie siły,
nie ustawajcie, bo i tak nie dojdziecie do końca
Któż Go widział tak, by mógł opowiedzieć,
i któż Go tak uwielbi, jak tego jest godzien?
Istnieje wiele tajemnic jeszcze większych niż te,
widzimy bowiem tylko nieliczne Jego dzieła.
Pan bowiem uczynił wszystko,
a bogobojnym dał mądrość (Syr 43, 27-33).

Czytając przytoczone fragmenty Pisma Świętego zobaczmy wielką dobroć Boga i jak wiele z naszej strony jest zaniedbań wobec Jego miłości. Wszelkie nasze grzechy rozpoczynają się właśnie od braku wiary we wszechmoc i miłość naszego Stwórcy. Jakże łatwiejsze byłoby nasze życie gdybyśmy zaufali Temu, który jest Pierwszą Przyczyną tego co istnieje, także naszego życia. A więc skoro jest Twórcą naszego istnienia wie także co z nami zrobić. Nie musimy się już martwić co będzie jutro, bo Ten który panuje nad wiekami panuje także nad każdym z nas i każdym naszym jutrem. 

Istotne wydaje się zaznaczenie, że odkrycie wielkości Stwórcy w otaczającym świecie, może w pierwszej chwili wzbudzić w nas uczucie lęku, bo jak mawiał św. Franciszek widząc Majestat Boga: „Kim ja jestem Boże, a kim Ty?”. Dlatego tak ważna jest postawa pokory, która pozwoli z wdzięcznością przyjąć własną słabość rodząc pragnienie uwielbienia, zaufanie i chęć zależności od tak wielkiego Króla.

1Zob. np. monizm, neoplatonizm, gnostycyzm, buddyzm itd.
2Św. Bazyli odrzuca platoński pogląd mówiący, że Bóg nie jest wolną przyczyną świata.
3Słownik Teologiczny, hasło: Potęga, Xavier Leon-Dufour, Pallotinum, Poznań 1994, s. 739.

św. Faustyna o Majestacie Trójcy Świętej

Pod koniec litanii ujrzałam wielką jasność i w niej Boga Ojca. Przed jasnością tą a ziemią ujrzałam Jezusa przybitego do krzyża, i tak, że Bóg, chcąc spojrzeć na ziemię, musiał patrzeć przez rany Jezusa. I zrozumiałam, że dla Jezusa Bóg błogosławi ziemi”(Dz. 60).

Kiedy odeszłam od kratki, radość niepojęta zalała duszę moją tak, że usunęłam się na osobne miejsce w ogród, aby się ukryć przed siostrami, a pozwolić sercu na całe wylanie się ku Bogu. Obecność Boża przeniknęła mnie na wskroś i w jednym momencie cała nicość moja zatonęła w Bogu i w tym momencie odczułam, czyli odróżniłam we mnie Trzy Osoby Boskie, a spokój miałam w duszy tak wielki, że sama bardzo sobie się dziwiłam – jak można było się niepokoić” (Dz. 175).

Trójco Święta, jedyny Boże, niepojęty w wielkości miłosierdzia ku stworzeniom, a szczególnie ku biednym grzesznikom. Okazałeś swoją przepaść miłosierdzia niepojętą i nigdy nie zgłębioną przez żaden rozum, ani ludzki, ani anielski. Nicość i nędza nasza toną w wielkości Twojej; o Dobroci nieskończona, kto Cię godnie uwielbi – czy znajdzie się dusza, która Cię rozumie w miłości?” (Dz. 361).

Wtem ujrzałam jasność niedostępną na kształt mieszkania kryształowego, utkanego z fal jasności nieprzystępnej żadnemu stworzeniu ani duchowi. Do tej jasności trzy drzwi – i w tej chwili wszedł Jezus w takiej postaci, jako jest na tym obrazie, do onej jasności – w drzwi drugie, do wnętrza jedności. Jest to Jedność Troista, która jest niepojęta, nieskończoność. Wtem usłyszałam głos: Święto to wyszło z wnętrzności miłosierdzia mojego i jest zatwierdzone w głębokościach zmiłowań moich. Wszelka dusza wierząca i ufająca miłosierdziu mojemu dostąpi go. – Cieszyłam się niezmiernie dobrocią i wielkością Boga swego” (Dz. 420).

W pewnej chwili po komunii św. usłyszałam te słowa: Tyś jest nam mieszkaniem. W tej chwili odczułam w duszy obecność Trójcy Świętej – Ojca, Syna i Ducha Świętego, czułam się świątynią Bożą, czuję, że jestem dzieckiem Ojca; nie umiem wytłumaczyć wszystkiego, ale duch to dobrze rozumie. O Dobroci nieskończona, jak bardzo zniżasz się do nędznego stworzenia” (Dz. 451).

Wieczorem, kiedy byłam w swojej celi, ujrzałam anioła, wykonawcę gniewu Bożego. Był w szacie jasnej, z promiennym obliczem, obłok pod jego stopami, z obłoku wychodziły pioruny i błyskawice do rąk jego, a z ręki jego wychodziły i dopiero dotykały ziemi. Kiedy ujrzałam ten znak gniewu Bożego, który miał dotknąć ziemię, a szczególnie pewne miejsce, którego wymienić nie mogę dla słusznych przyczyn, zaczęłam prosić anioła, aby się wstrzymał chwil kilka, a świat zacznie czynić pokutę. Jednak niczym prośba moja była wobec gniewu Bożego. W tej chwili ujrzałam Trójcę Przenajświętszą. Wielkość majestatu Jej przeniknęła mnie do głębi i nie śmiałam powtórzyć błagania mojego. W tej samej chwili uczułam w duszy swojej moc łaski Jezusa, która mieszka w duszy mojej; kiedy mi przyszła świadomość tej łaski, w tej samej chwili zostałam porwana przed stolicę Bożą. O, jak wielki jest Pan i Bóg nasz i niepojęta jest świętość Jego. Nie będę się kusić opisywać tej wielkości, bo niedługo ujrzymy Go wszyscy, jakim jest” (Dz. 474).

O Jezu mój, Ty wiesz, Ty jeden dobrze wiesz, że serce moje nie zna innej miłości prócz Ciebie. Cała moja miłość dziewicza w Tobie, o Jezu, utonęła na wieki. Czuję to dobrze, jak Twoja Boska krew krąży w sercu moim; nie ma w tym żadnej wątpliwości, że z tą krwią Twoją przenajświętszą weszła w serce moje miłość Twoja najczystsza. Czuję, że mieszkasz we mnie z Ojcem i Duchem Świętym, a raczej czuję, że ja żyję w Tobie, o boże niepojęty. Czuję, że się rozpływam w Tobie, jako jedna kropla w oceanie. Czuję, że jesteś na zewnątrz i we wnętrznościach moich, czuję, że jesteś we wszystkim, co mnie otacza, we wszystkim, co mnie spotyka. O Boże mój, poznałam cię wewnątrz serca swego i ukochałam Cię ponad wszystko, cokolwiek istnieje na ziemi czy w niebie. Serca nasze rozumieją się wzajemnie, a nikt z ludzi tego nie pojmie” (Dz. 478).

O Trójco Święta, w której zawarte jest życie wewnętrzne Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego, wiekuista radości, niepojęta głębio miłości spływająca na wszystkie stworzenia i uszczęśliwiająca je, cześć i chwała imieniu Twemu, na wieki wieków – Amen.
Kiedy poznaję Twoją wielkość i piękność, o Boże mój, cisze się niewymownie z tego, że tak wielkim jest Pan, któremu służę; z miłością i weselem spełniam Jego świętą wolę, a im Go lepiej poznaję, tym goręcej miłować Go pragnę. Pali mnie pragnienie, bym Go miłowała coraz więcej” (Dz. 525).

W pewnej chwili, kiedy mi spowiednik za pokutę kazał odmówić Chwała Ojcu, to mi zabierało bardzo dużo czasu i nieraz zaczynałam, a nie skończyłam, bo duch mój łączył się z Bogiem i nie mogłam się utrzymać, ale jestem nieraz mimo woli ogarnięta przez wszechmoc Bożą i cała jestem w Nim pogrążona przez miłość” (Dz. 577).

Poznałam w Sercu Jezusa, że dla dusz wybranych jest w samym niebie niebo, gdzie nie wszyscy wstęp mają, ale tylko dusze wybrane. Niepojęte szczęście, w którym dusza zatopiona będzie. O, mój Boże, że też nie mogę tego opisać, chociaż w najdrobniejszej cząstce. Dusze są przeniknięte Jego Bóstwem, przechodzą z jasności w jasność, światłość niezmienną, ale nigdy monotonną, zawsze nowa, a nigdy nie mająca zmian. O Trójco Święta, daj poznać się duszom” (Dz. 592).

O Trójco Święta, Boże wiekuisty, dziękuję Tobie, żeś mi dał poznać wielkość i różnicę stopni chwały, która dzieli dusze. O, jak wielka różnica jest pomiędzy jednym stopniem głębszego poznania Boga. O, gdyby to dusze wiedzieć mogły. O Boże mój, gdybym mogła uzyskać jeden z nich więcej, chętnie bym poniosła wszystkie męki, jakie wycierpieli męczennicy razem. Naprawdę wszystkie te męki wydają mi się niczym w porównaniu z chałą, która nas czeka przez cała wieczność. O Panie, zanurz duszę moją w oceanie Bóstwa swego i udziel mi łaski poznania Ciebie, bo im Cię lepiej poznaję, tym Cię goręcej pragnę, a miłość moja potęguje się ku Tobie; czuję otchłań niezgłębioną, którą wypełnia tylko Bóg; rozpływam się w Nim jako jedna kropla w oceanie; zniżył się Pan do nędzy mojej, jako promień słońca do ziemi pustej i skalistej, a jednak pod wpływem Jego promieni, okryła się dusza moja zielenią, kwieciem i owocami, i stała się ogrodem pięknym dla Jego odpocznienia” (Dz. 605).

O Trójco Święta, Boże wiekuisty, pragnę błyszczeć w koronie miłosierdzia Twego jako malutki kamień, którego piękność zależy od Twego promienia światła i niepojętego miłosierdzia. Wszystko co piękne w duszy mojej, Twoim jest, o Boże, ja zawsze sama z siebie jestem nicością” (Dz. 617).

Widzę, że Jezus działa sam w duszy mojej w tych rekolekcjach, ja tylko staram się być wierną Jego łasce. Poddałam całą duszę na wpływ Boży, ten Mocarz niebieski wziął duszę moją w całkowite posiadanie swoje, czuję, że jestem uniesiona ponad ziemię i niebo, w życie wewnętrzne Boga, gdzie poznaję Ojca, Syna i Ducha Świętego, jednak zawsze w jedności majestatu” (Dz. 734).

W pewnym momencie obecność Boża przeniknęła cała moją istotę, umysł mój został dziwnie oświecony w poznaniu Jego Istoty; przypuścił mnie [Bóg] do poznania swego życia wewnętrznego. Wdziałam w duchu Trzy Osoby Boskie, ale jedna Ich Istota. On jest sam, jeden, jedyny, ale w trzech Osobach, ani mniejsza, ani większa jedna z Nich, ani w piękności, ani w świętości nie ma różnicy, bo jedno są. Jedno, absolutnie jedno są. Miłość Jego przeniosła mnie w to poznanie i złączyła mnie ze sobą. Kiedy byłam złączona z jedną [Osobą Boską], to także byłam złączona z drugą i trzecią [Osobą Boską], tak że, jak się łączymy z jedną, przez to samo łączymy się z tymi dwiema Osobami – tak samo jak z jedną. Jedna jest ich wola, jeden Bóg, chociaż w Osobach Troisty. Kiedy się duszy udziela jedna z trzech Osób, to mocą tej jednej woli jest złączona z trzema Osobami i jest zalana szczęściem, które spływa z Trójcy Przenajświętszej; tym szczęściem karmią się święci. Szczęście, jakie tryska z Trójcy Przenajświętszej, uszczęśliwia wszystko, co jest stworzone; tryska życie, które ożywia i daje wszelkie życie, które z Niego bierze początek. W tych chwilach dusza moja doznała tak wielkich rozkoszy Bożych, które trudno mi wyrazić” (Dz. 911).

Niech Ci będzie cześć i chwała, o Trójco Przenajświętsza, wiekuisty Boże; niechaj miłosierdzie tryskające z wnętrzności Twoich osłania nas przed słusznym gniewem Twoim. Niechaj rozbrzmiewa cześć niepojętemu miłosierdziu Twemu; na wszystkich dziełach Twoich jest pieczęć niezgłębionego miłosierdzia Twego, o Boże” (Dz. 1007).

Poznaję wewnętrzny ślub duszy z Bogiem, który na zewnątrz nic nie pociąga za sobą – jest [to] czysty akt wewnętrzny duszy z Bogiem. Łaska ta pociągnęła mnie w sam żar miłości Bożej, poznałam Troistość Jego i absolutną Jedność Istoty Jego. Łaska ta jest odmienną od wszystkich łask, jest tak wysoce duchowna, że niedokładny mój opis o niej ani cienia nie umie tego wyrazić” (Dz. 1020).

Dziś od samego rana dusza moja jest dotknięta przez Boga. Po Komunii św. chwilę obcowałam z Ojcem niebieskim. Dusza moja została pociągnięta w sam żar miłości, zrozumiałam, że żadne dzieła zewnętrzne nie mogą iść w porównanie z miłością czystą Boga...
Widziałam radość Słowa Wcielonego i zostałam pogrążona w Troistości Bożej. Kiedy przyszłam do siebie, tęsknota zalała mi duszę, tęsknię za połączeniem się z Bogiem. Miłość ogarniała mnie tak wielka ku Ojcu niebieskiemu, że ten dzień cały nazywam nieprzerwaną ekstazą miłości. Cały wszechświat wydał mi się jakoby małą kropelką wobec Boga. Nie masz szczęścia większego nad to, że mi Bóg daje poznać wewnętrznie, że jest Mu miłe każde uderzenie serca mojego, i kiedy mi okazuje, że mnie szczególnie miłuje. To wewnętrzne przeświadczenie, w którym mię Bóg utwierdza o swej miłości ku mnie i o tym, jak Mu jest miła dusza moja, wprowadza w duszę moją głębię pokoju. W dniu tym nie mogłam przyjąć żadnego pokarmu, czułam się nasycona miłością” (Dz. 1121).

W czasie Mszy św. nagle zostałam zjednoczona z Trójcą Przenajświętszą. Poznałam Jej majestat i wielkość. Złączona byłam z trzema Osobami. I skoro się złączyłam z jedną z tych Czcigodnych Osób – równocześnie byłam złączona z dwoma innymi Osobami. Szczęście i radość, jaka się udzieliła duszy mojej, jest nie do opisania. Smutno mi, że nie mogę tego napisać sławami, co jest bez słów” (Dz. 1129).

Wiekuista Miłości, Głębio miłosierdzia, o Troista Świętości, lecz jedno Bóstwo, które dla wszystkich masz miłosne łono, jako dobry Ojciec nie pogardzisz nikim. O Miłości Boża, żywo Krynico, wylej się na nas, niegodne stworzenia Twoje; niechaj nędza nasza nie wstrzymuje potoków miłości Twojej, wszak dla miłosierdzia Twego nie masz granic” (Dz. 1307).

Kiedy weszłam do refektarza, podczas czytania cała moja istota została pogrążona w Bogu. Wewnętrznie poznałam spojrzenie Boga na nas z wielkim upodobaniem. Pozostałam sam na sam z Ojcem niebieskim. W tej to chwili poznałam głębiej trzy Boskie Osoby, które całą wieczność kontemplować będziemy, a po milionach lat poznamy, że dopiero zaczęliśmy swoją kontemplację. O, jak wielkie jest miłosierdzie Boże, że dopuszcza człowieka do tak wielkiego udziału w swym Boskim szczęściu, ale zarazem, jak wielki ból przenika me serce, że wiele dusz wzgardziło tym szczęściem” (Dz. 1439).

Niedziela Przewodnia, czyli święto Miłosierdzia. Rano po Komunii św. dusza moja zanurzona została w Bóstwie; byłam złączona z trzema Osobami Boskimi w ten sposób, że jak byłam złączona z Jezusem, to równocześnie z Ojcem i Duchem Świętym. Dusza moja tonęła w niepojętej radości i dał mi Pan poznać całe morze i przepaść niezgłębionego miłosierdzia swego. O, gdyby to dusze zrozumieć chciały, jak bardzo ich Bóg miłuje! Wszystkie porównania, chociażby najczulsze i najsilniejsze, są tylko bladym cieniem w porównaniu z rzeczywistością.
Kiedy byłam złączona z Panem, poznałam, jak wiele dusz uwielbia to miłosierdzie Boże” (Dz. 1073).

Wstałam o wiele wcześniej niż zwykle i poszłam do kaplicy zatapiając się w miłości Bożej. Przed przyjęciem Komunii św. odnowiłam sobie po cichu swoje śluby zakonne. Po Komunii św. ogarnęła mnie niepojęta miłość Boża. Dusza moja obcowała z Duchem Świętym, który jest tym samym Panem jak i Ojciec, i Syn. Jego tchnienie napełnia duszę moją taką rozkoszą, że próżno bym się wysilała, aby choć w części dać pojęcie o tym, co przeżywało serce moje. Przez dzień cały, wszędzie, gdziekolwiek byłam, z kimkolwiek rozmawiałam, towarzyszyła mi żywa obecność Boża; dusza moja tonęła w dziękczynieniu za te wielkie łaski” (Dz. 1781).